Trudno się uczę w kwestii "Marysia to frajerka", ale ostatnio zaliczyłam tyle kopniaków, że nawet ja spasowałam. Pewnie jak sobie to wszystko poukładam w glowie wyględzę jakiś post. A na razie na drodze zmian w moim stosunku do otoczenia postanowilam od czasu do czasu zrobić coś tylko dla siebie i spełnić jakąś zachciankę. Od niepamiętnych czasów chciałam zobaczyć kilka miejsc i jakoś nigdy nic z tego nie wyszło. Na dobry początek - wycieczka do Pragi. Trzy miesiące jako kobieta sprzątająca i proszę oto ja :-) w Pradze.
kilka "widokówek", nic odkrywczego, wszystkie piękne zdjęcia Pragi niestety zrobił już ktoś wcześniej :-).
i kilka urokliwych zakątków
Zdjęć mam dużo, jakość głównie pamiątkowa ;-), ale co mi tam. Wycieczka była z gatunku "zwiedzamy galopkiem" i zdjęcia też robione w podobnym tempie. Wyjechaliśmy z Przemyśla w środę o 22. Od 10 rano prosto z autobusu ruszyliśmy zwiedzać. Około 15 krótki postój w hotelu, coby się doprowadzić do porządku i z powrotem do miasta. To był naprawdę meczący dzień. Po kolacji jeszcze trochę zwiedzania, wieczorem przedstawienie z podświetlanymi fontannami w tle i powrót do hotelu. Przynajmniej taki był zamiar, ale jak można iść spać w Pradze nie wstąpiwszy wcześniej na piwo? W rezultacie spać poszłam około 1 w nocy, albo nad ranem jak kto woli. Drugi dzień równie intensywny, zakończony rejsem po Wełtawie i oczywiście kolejna wizyta w knajpce :-). Rano po śniadaniu wyjazd. Po drodze wstąpiliśmy do Kutnej Hory i Sedlec. Kolacja już po naszej stronie i w domu byłam w środku nocy zmęczona niemiłosiernie, ale naładowana po czubek głowy pozytywną energią, której mam nadzieję wystarczy mi na jakiś czas.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.
poniedziałek, 16 lipca 2012
sobota, 7 lipca 2012
"na dachu i na podwórku"
Miałam nic nie robić na podwórku w tym roku, ale nie wytrzymałam. To co przetrwało zimę i "specjalny" rodzaj zasilania przez sąsiadów i ich powiedzmy gości zaczęło rosnąć i jakoś tak żal mi się zrobiło roślinek. Skalniaki od sąsiadki, które w zeszłym roku były malutkie rozrosły się jak szalone :-). Rdest niestety nie przeżył "zasilania" moczykiem imprezowiczów i jeden winobluszcz też marnieńki. Ale jakieś światełko w tunelu jednak jest :-), dostałam od stryszkowego sąsiada sadzonkę lawendy. Niby niewiele, ale baaardzo się ucieszyłam. Jeżeli tylko roślinki nie padną od naprawdę okropnego upału za miesiąc powinny być większe. A teraz koniec ględzenia, sami zobaczcie jak wygląda "mój" kawałek podwórka.
a tu jeszcze ugór, ale mam plan. W tym roku zamierzam uporządkować i może posadzić jakieś coś wieloletnie.
A teraz uprawy dachowe :-).
Nowy rodzaj pelargonii sprawdzam i chyba jednak te zwykłe najbardziej popularne najlepiej się sprawdzają na dachu.
Lawenda rośnie i pięknie pachnie jak wiatr zawieje
a w kuchennym oknie zioła :-), coś tam skubię do jedzenia, ale generalnie sprawdzam co i jak rośnie. Zapach też jest bardzo aromatyczny i apetyczny.
i najpiękniejszy "kwiatek" na dachu, jak widać uważa, że klatka należy tylko do niego
To tyle na dzisiaj. Gorąco jest tak, że trudno wytrzymać i z utęsknieniem wyglądam deszczu, oczywiście bez efektów specjalnych w postaci wichury i gradobicia.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.
a tu jeszcze ugór, ale mam plan. W tym roku zamierzam uporządkować i może posadzić jakieś coś wieloletnie.
A teraz uprawy dachowe :-).
Nowy rodzaj pelargonii sprawdzam i chyba jednak te zwykłe najbardziej popularne najlepiej się sprawdzają na dachu.
Lawenda rośnie i pięknie pachnie jak wiatr zawieje
a w kuchennym oknie zioła :-), coś tam skubię do jedzenia, ale generalnie sprawdzam co i jak rośnie. Zapach też jest bardzo aromatyczny i apetyczny.
i najpiękniejszy "kwiatek" na dachu, jak widać uważa, że klatka należy tylko do niego
To tyle na dzisiaj. Gorąco jest tak, że trudno wytrzymać i z utęsknieniem wyglądam deszczu, oczywiście bez efektów specjalnych w postaci wichury i gradobicia.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.
piątek, 6 lipca 2012
"losowanie :-))"
Dziękuję bardzo za udział w moim małym konkursie. Na zdjęciach jest oczywiście Opactwo w Tyńcu.
"Komisja losująca" nie bardzo mogła się zdecydować kto ma być "sierotką".
wreszcie Gacuś podjął męską decyzję
Kiniu odezwij się proszę na adres koralikowy
Nagrodą jest jeden z koszyków. Wybierz, który Ci się bardziej podoba. Ten bardziej kolorowy będzie miał środek ciemnoniebieski, a ten ciemniejszy szary.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.
"Komisja losująca" nie bardzo mogła się zdecydować kto ma być "sierotką".
wreszcie Gacuś podjął męską decyzję
Kiniu odezwij się proszę na adres koralikowy
Nagrodą jest jeden z koszyków. Wybierz, który Ci się bardziej podoba. Ten bardziej kolorowy będzie miał środek ciemnoniebieski, a ten ciemniejszy szary.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.
poniedziałek, 18 czerwca 2012
"konkurs :-)) "- zapraszam do udziału !
Pierwszy lód jedzony samodzielnie
i oczekiwanie na bułeczkę z lemoniadą
A teraz mały konkurs.
Byłam u dzieci i "nuka" jak sam o sobie mówi. Wybraliśmy się na wycieczkę. Poniżej kilka zdjęć. Kto zgadnie jakie to miejsce i napisze komentarz pod postem weźmie udział w losowaniu. Nagrodą będzie szmatkowy koszyk , oczywiście dzieło rąk moich :-)).Losowanie 5 lipca w urodziny Nory. Jak tylko będzie gotowy dodam zdjęcie.
Zapraszam serdecznie
Pozdrowienia ze stryszku
i oczekiwanie na bułeczkę z lemoniadą
A teraz mały konkurs.
Byłam u dzieci i "nuka" jak sam o sobie mówi. Wybraliśmy się na wycieczkę. Poniżej kilka zdjęć. Kto zgadnie jakie to miejsce i napisze komentarz pod postem weźmie udział w losowaniu. Nagrodą będzie szmatkowy koszyk , oczywiście dzieło rąk moich :-)).Losowanie 5 lipca w urodziny Nory. Jak tylko będzie gotowy dodam zdjęcie.
Zapraszam serdecznie
Pozdrowienia ze stryszku
Etykiety:
konkurs,
Najpiękniejszy z Piotrusiów :-)),
wycieczka
wtorek, 12 czerwca 2012
"prymitywne, albo ładniej-rustykalne- domki aplikacje"
Dzień dobry w trochę deszczowy, ale bardzo ciepły dzień.
Na początek Gacuś :-), smutny , bo już wstałam i koniec głaskania.
Teraz kolejna torba. Zaczęta z miesiąc temu i porzucona wreszcie doczekała się skończenia.
W planie była znacznie ładniejsza, ale wyszło jak wyszło. I tak jestem zadowolona, ze znowu coś robię i powoli wykończam pozaczynane rzeczy :-)). Jak zwykle nie umiałam zrobić dobrego zdjęcia. Latałam po stryszku próbując kolory w różnych miejscach . W większym pokoju uszyłam sobie czerwonawe zasłonki i poświata wychodziła okropnie różowa. W kuchni na stole jest coś czego lepiej nie pokazywać, czyli maszyna , pełno nici, kawałki, skrawki i co sobie tylko chcecie wymyślić na pewno tam jest :-). Ale co tam - pokazuję
i jeszcze środek z kieszonką
torba jest bardzo "mięsista"- niestety w pasmanterii chwilowo był tylko jeden gatunek włókniny. Trochę za gruba, a nie dawała się rozdzielić. Musiałam podszyć i wierzch i środek , bo użyte tkaniny za cienkie były.
Pozdrowienia ze stryszku.
Na początek Gacuś :-), smutny , bo już wstałam i koniec głaskania.
Teraz kolejna torba. Zaczęta z miesiąc temu i porzucona wreszcie doczekała się skończenia.
W planie była znacznie ładniejsza, ale wyszło jak wyszło. I tak jestem zadowolona, ze znowu coś robię i powoli wykończam pozaczynane rzeczy :-)). Jak zwykle nie umiałam zrobić dobrego zdjęcia. Latałam po stryszku próbując kolory w różnych miejscach . W większym pokoju uszyłam sobie czerwonawe zasłonki i poświata wychodziła okropnie różowa. W kuchni na stole jest coś czego lepiej nie pokazywać, czyli maszyna , pełno nici, kawałki, skrawki i co sobie tylko chcecie wymyślić na pewno tam jest :-). Ale co tam - pokazuję
i jeszcze środek z kieszonką
torba jest bardzo "mięsista"- niestety w pasmanterii chwilowo był tylko jeden gatunek włókniny. Trochę za gruba, a nie dawała się rozdzielić. Musiałam podszyć i wierzch i środek , bo użyte tkaniny za cienkie były.
Pozdrowienia ze stryszku.
Etykiety:
koty,
na stryszku zrobione,
szmatkowe robótki
niedziela, 10 czerwca 2012
"koszyk Marcina"
Niezbyt wyraźne, ale nie mogę się powstrzymać :-)
Koszyk Marcina.
Wprawdzie zrobiony już chwilę temu, ale jakoś niefajnie u mnie było i nie tylko nic nie pisałam, ale i niewiele zrobiłam. Ponieważ byłam w stanie bardzo "jęczącym", a postanowiłam ograniczyć jęki wolałam nic nie pisać. Mam pozaczynane różne różności, którym daleko do finału. Na tym zdjęciu koszyk w pełnej gotowości.
kieszonka na motek
dwie kieszonki na druty
kłębki na "próbę" :-))
z bliska, przy dziennym świetle kolory były świetne, chyba podobał mi się najbardziej ze wszystkich, które zrobiłam.
Anno dziękuję za troskę. Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.
Koszyk Marcina.
Wprawdzie zrobiony już chwilę temu, ale jakoś niefajnie u mnie było i nie tylko nic nie pisałam, ale i niewiele zrobiłam. Ponieważ byłam w stanie bardzo "jęczącym", a postanowiłam ograniczyć jęki wolałam nic nie pisać. Mam pozaczynane różne różności, którym daleko do finału. Na tym zdjęciu koszyk w pełnej gotowości.
kieszonka na motek
dwie kieszonki na druty
kłębki na "próbę" :-))
z bliska, przy dziennym świetle kolory były świetne, chyba podobał mi się najbardziej ze wszystkich, które zrobiłam.
Anno dziękuję za troskę. Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.
Etykiety:
; na stryszku zrobione,
koty,
szmatkowe robótki
Subskrybuj:
Posty (Atom)