czwartek, 1 sierpnia 2013

"zasadniczo to tylko żarówka :-)), ale..."

Lubię różne źródła światła. Na stryszku nie bardzo można było zaszaleć, bo projektant przewidział wyprowadzenie kabli tylko na ścianach . Po tych kilku latach wiem , że przy skosach boczne światło niekoniecznie jest najlepsze. W większym pokoju przy okazji rozbiórki ściany udało się inaczej poprowadzić kable, ale pokażę w swoim czasie, bo nadal namawiam się do malowania ;-). Zmieniłam też oświetlenie w kuchni. Nie każdemu podoba się żarówka na sznurku, ale mi i owszem. Kupiłam sobie dwie takie i bardzo jestem zadowolona, bo razem z bocznymi lampkami wreszcie dają takie światło jakie lubię.


Wisiały sobie czas jakiś dwie wzięte na próbę (sklep niewielki, więc właściciel ostrożny)  nie wzbudzając entuzjazmu w klientach i przyznam, że też nie od razu dokonałam zakupu, bo chociaż niepozorne to szczególnie tanie nie były. Na początku się wahałam bo wolałabym czerwone co chyba nikogo nie dziwi ;-), ale stwierdziłam, że w mojej "śmietnikowej"kuchni takie różne będę lepsze. Wcześniej miałam świetne reflektorki, niestety w sumie 200 W i trochę dawały po oczach. Teraz nawet jak używam wszystkich lampek to tylko 50 W, więc różnica zasadnicza. Lampki chwilkę już sobie wisiały, kiedy coś mi w główce piknęło i przypomniałam sobie, że dawno temu robiąc remont w pierwszym mieszkaniu własnymi rękami przykręcałam do kostki zamiast lampy właściwej żarówkę w oprawce. Zapłon to ja mam mocno spóźniony niestety. Udałam się do marketu budowlanego i odkrycie hi, hi, oprawek różnych pod dostatkiem, kabelki z pstryczkiem elektryczkiem i wtyczką gotowe. Wprawdzie w Przemyślu kabel w oplocie tylko do żelazka, więc chwilowo zadowoliłam się zwykłym bo raczki świerzbiły i mam lampkę przenośną prezentującą nieco chlewikowy "dyzajn", ale jestem zachwycona :-). Niewiele mi trzeba do szczęścia hi,hi. Oprawki z porcelitu niestety chyba na wykończeniu, kupiłam wszystkie jakie były czyli trzy. Te konkretne dodatkowo mają haczyk i można je łączyć w sznur, otwory na przewód z dwóch stron. W internecie znalazłam sznury w oplocie w kolorach jakie chcieć, więc kiedyś tam sobie sprawię.
A oto moja "chlewikowo-warsztatowa" własnoręcznie wykonana


Wystarczy, że w różnych miejscach wkręcę małe haczyki w deski sufitowe i lampka wisi gdzie mi się podoba. Niby nic takiego, a humor poprawia :-)
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.