wtorek, 22 listopada 2016

Stefan ?, Diablik, dranie w wersji mini

Antoś został przyłapany kilka razy jak z zapałem ciągnął lalkę golasa za rękę lub nogę. Okazało się , że był po prostu ciekawy co też lalka ma w głowie. W wyniku tych działań pozostawił lalce dwie pokaźne dziury w głowie ;-(. Posiadam niestety zwyrodniałą wyobraźnię i już na etapie szycia twarzy lalka ma imię, które mi się narzuca. To był Stefan i przecież nie mogłam tak po prostu Stefana wyrzucić. Naszyłam mu łaty na oblicze i mimo wszystko postanowiłam przyodziać. I tu pojawia się pytanie : czy to aby na pewno jest Stefan?, może jednak Stefanka?

Włosy przewidziane dla chłopaka, ale ubranie takie jakieś mi wyszło niekoniecznie chłopięce ;-). Tak to jest jak się szyje bez planu i nadaje swoim wytworom osobowość już na etapie szycia hi hi.
Tak samo było z kotem zaklepanym przez Piotrusia, który nazywa się Diablik, bo czyż to imię samo się nie narzuca od pierwszego spojrzenia ?

i w koleżeńskiej zgodzie ;-)
Diablik nie jest duży, bo i sweterek, z którego powstał był niewielki.
Z resztek pozostałych po dużych kotach uszyłam koty niewielkie. Na razie dwa, ale pewnie będzie więcej :-). Oto Maniuś i Franuś.

Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.




niedziela, 13 listopada 2016

" zasypało, zawiało nas "

No i mamy pierwszy śnieg w tym roku. Nie żałuje sobie i sypie od wczorajszego wieczora.


Trochę koloru z otrzepanych i postawionych kwiatków. Jeszcze wczoraj wyglądały całkiem ładnie. Dzisiaj poprzewracane doniczki i połamane łodygi. Na początek ciut za dużo tego śniegu ;-). Spędziłam w tym tygodniu kilka godzin na podwórku sprzątając przekwitłe rośliny i zbierając liście. Zostawiłam  to co jeszcze dobrze wyglądało i to był błąd hi hi.

Odśnieżyliśmy przed kamienicą i dojście do kontenera na podwórku i ja jako ofiara śniegu hi hi.


Serdeczne pozdrowienia z zaśnieżonego stryszku.



czwartek, 3 listopada 2016

"z patyków"

Wieje i pada. Wyjątkowo mokra ta jesień. I kawałki gałązek leżą na chodniku, nic tylko zbierać ;-). Oczywiście nie mogłam się oprzeć. Najbardziej lubię takie z niespodzianką .Jeszcze nie wiem czy tak je zostawię , czy może jakoś przyozdobię. Na razie wiszą i schną.
 Nie są duże. Mają około 20 cm wysokości. Może zamiast świątecznego wianka na drzwi ? W zeszłym roku na blogach takie gałązkowe choinki, tylko większe były bardzo popularne. To chyba dobry znak, że zaczyna mi się znowu chcieć cokolwiek robić.
 To jest moja ulubiona ;-).
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.