czwartek, 22 października 2009

"jesienny wianek i dynie"

Zrobiłam pierwszy wianek na podkładzie z łozy. Zawisł na balkonie, gdzie spędziłam większość dnia. Deszcz nie padał i nawet nie było bardzo zimno, czyli akurat pogoda jak znalazł na sprzątanie. To co ocalało po lecie (niestety piękne geranium zakończyło żywot w tajemniczych okolicznościach :-(( )zabrałam do domu i na balkonie zostały tylko iglaki.

Ale za to chwilowo zamieszkały tam dwie dynie :-)). Mam zamiar zrobić konfiturę dyniową, ale póki co występują w innej roli. Niedługo Halloween, mam już dynie i...

mam też Czarownicę. Zbieram misie :-)) i to jest misiowa panienka Muffy VanderBear jak widać odpowiednio ubrana. Dostałam ją w zeszłym roku w prezencie halloweenowym.


nie brakuje też czarnego kota, wprawdzie Nora nie bardzo miała ochotę pozować ,i pokazywała tylko plecki, ale jest :-)). Teraz tylko pozostaje czekać na pukające do drzwi "Potwory"i przezornie zaopatrzyć się w koszyk cukierków :-)).

środa, 21 października 2009

"w domku :-))"

Tym razem bez zdjęć będzie. ale to tylko chwilowo. Do domu wróciłam bardzo zimową drogą. W Przemyślu śniegu za dużo nie było i szybko stopniał, ale pogoda mało fotograficzna jest szczególnie dla takiego pstrykacza jak ja :-)). Ale ciągle mam nadzieję na piękne jesienne dni. Kocie dziewczynki obrażone, że porzuciłam je na tak długo i nie bardzo są przymilne. Kocie dziecko przyzwyczaja się do mnie, ale generalnie jest na etapie "biegam i rozrabiam". Wokół osiedla też zmiany, z jednej strony Castorama z drugiej wielkie Tesco. Mam mieszane uczucia szczerze mówiąc. Do tej pory mieliśmy mało marketów w Przemyślu i czasem tego żałowałam bo jak się chciało coś kupić trzeba było jeździć do innego miasta. Moje mieszane uczucia wynikają z tego, że jak już miały zaistnieć to nastąpiło to co najmniej 10 lat za późno. W tamtych czasach były na pewno bardziej potrzebne chociażby ze względu na handel przygraniczny. Ale kto wie może i teraz przyciągną chętnych zakupowiczów.
Z drugiej strony z kulturalnej mapy miasta znikają ważne miejsca. Mamy już tylko jedno kino na przykład. W jakby dość dużym mieście to jednak za mało. Zamykane są kolejne już i tak nieliczne zakłady pracy. A nasi włodarze maja takie pomysły na promocję miasta, że można się rozchorować z wrażenia.
A ja po powrocie wiodę żywot leniwca i odwiedzam kolejnych znajomych :-). Niektórzy nawet się cieszą na mój widok :-), co jest bardzo miłe. Ale już niedługo tego dobrego, trzeba myśleć co dalej ze sobą zrobić. Pomysł mam , a co z niego wyniknie to czas pokaże.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających na mojego bloga.

wtorek, 13 października 2009

"coś się kończy..."

cztery miesiące minęły i nadszedł czas pożegnania z Lutowiskami i z ludźmi, których tu poznałam. Większość będę wspominała z szerokim uśmiechem, o innych po prostu zapomnę :-).
Czekałam na jesienne kolorowe liście na zboczu pasma Otrytu, żeby się pożegnać kolorowo, ale niestety dzisiaj pogoda pokazała co potrafi ;-). Tak wyglądało około godz.14.






Teraz jest godz. 19:25 nie ma prądu, wszystko zasypane, wieje i świata z okna nie widać.
Przyjechałam do Lutowisk późną wiosną, spędziłam tu lato i kawałek jesieni i jak widać udało mi sie załapać też na zimę :-)). Teraz zamiast się pakować siedzę przy jednej świeczce i czekam na "oświecenie". Nie będzie światłości, nie będzie pakowania niestety.
Mam nadzieję, że wszyscy, którzy odwiedzali mojego bloga nie zapomną o nim i czasem tu zajrzą.
Robótki z myszką nie zakończyły jeszcze podróży :-)).

czwartek, 8 października 2009

"prawie jak anioł hihi"


Nabieram chęci na szmatkowe ozdoby świąteczne. I chociaż tutaj nie bardzo mam z czego szyć, dziś uszyłam praojca aniołów, które dopiero powstaną :-). Pierwowzór aniołka jest aplikacją na świątecznym patchworku. Jako aplikacja całkiem przyjemnie wyglądał, więc niby czemu nie miałby takowego wyglądu zachować w formie przestrzennej bardziej. Hm, nic bardziej mylnego hihi, jak zobaczyłam co mi wyszło dostałam napadu śmiechu po prostu. Żeby już całkiem ową "postać"pozbawić anielskości wyszyłam mu złośliwą mordkę. Ale co na niego spojrzałam to mi się tak strasznie śmiać chcialo, że postanowiłam go jednak pokazać :-)).


Ponieważ to moje pierwsze dokonanie w dziedzinie anielskiej , pocieszam się , że następni aniołowie będą bardziej udani hihi.

wtorek, 6 października 2009

"misiu, ptaszki i..."

Takiego jesiennego misia dostałam od córki znajomych, którzy odwiedzili mnie w ostatni weekend :-)).

W niedzielę wybraliśmy się do lasu na spacer. Kto chciał zbierał grzybki bardziej przyjazne, ale mi najbardziej podobały się te właśnie :-).

Schody do..., możliwości jest wiele

i ostatnie już jesienne ptaszki uszyte w Lutowiskach.