środa, 31 grudnia 2014

"z Nowym Rokiem 2015..."

Najserdeczniejsze życzenia na Nowy Rok 2015
Wielu dobrych dni, spełnienia tych najbardziej ukrytych marzeń, nowych robótek :-)) i czego tylko pragniecie.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku :-).

piątek, 26 grudnia 2014

"świątecznie na stryszku"

Serdeczne życzenia od mieszkańców stryszku :-))
W tym roku ze względu na Antosia, powstała choinka kotoodporna i nawet wielokrotnego użytku całkowicie rozbieralna.

kolorystycznie przewidywalnie czyli czerwony
na świeczniku ozdoby tez nietłukące

bombki malowane przez Piotrusia i Marysię poza kocim zasiegiem
kuchnia

i sypialnia :-))



miłego świętowania :-))





czwartek, 4 grudnia 2014

"chciałam mieć manekina...hm"

Od kiedy dawno temu zobaczyłam manekina krawieckiego z prawdziwego zdarzenia, czyli starego, pokrytego płótnem i na drewnianej nodze tkwiła we mnie chęć posiadania takowego. Chęć trwała, manekina nie było. Aż tu jakieś trzy lata temu znajoma likwidowała sklep i zakład krawiecki i jakoś tak się zgadałyśmy o moim manekinowym niespełnionym pragnieniu. I otóż Danusia stwierdziła, że może je spełnić . Upewniłam się , że to taki prawdziwy na drewnianej nodze i tak trwałam w szczęśliwości wielkiej dopóki nie zobaczyłam owego "prawdziwego" upragnionego manekina :-((. Noga i owszem powiedzmy drewniana, ale korpus niestety jak najbardziej współczesny styropianowy. Przełknęłam rozczarowanie i podziękowałam. Przyniosłam owo coś do domu i tak sobie stało i denerwowało rok cały. W końcu postanowiłam go okleić coby drania uszlachetnić. I dalej stał, bo od postanowienia do wykonania jak się okazało droga była wyjątkowo daleka czyli minęły jeszcze dwa lata zanim się zabrałam do dzieła. I wcale nie z wielkiej chęci, ale z powodu postępującego zniszczenia, zaczął się mianowicie kruszyć. Ponieważ posiadam pewną ułomność umysłową polegającą na całkowitej niemożności skorzystania z jakiejkolwiek instrukcji, zamiast najpierw pooglądać jak takie oklejanie ma wyglądać w praktyce przygotowałam gazetę, kartki ze starej książki i posiadane resztki przedwojennych gazetek robótkowych. Korpus miał sprawiać wrażenie starego hi hi i to jedyne co udało mi się osiągnąć. Reszta to porażka i raczej nic już nie będę oklejać. Kompletnie się do tego nie nadaję, nie mam tego rodzaju cierpliwości, żeby spokojnie czekać na wysychanie kolejnych warstw, nie mówiąc już o tym, że nie planowałam żadnej innej działalności w tej dziedzinie, więc nie kupowałam żadnych specjalistycznych klejów itp. Ale dość ględzenia pokażę co mi wyszło

Pierwsza warstwa to zwykła gazeta, miała za zadanie powstrzymać wyłupujące się kawałki, druga to kartki ze starej zdekompletowanej książki na tym nakleiłam kawałki z gazetki. Nie jest okropnie okropne :-), ale też nie wielkiej urody. Myślę, że grubość tych papierów nie sprzyjała dokładnemu oklejaniu bo trochę sztywne było to wszystko, tak przynajmniej tłumaczę się sama przed sobą hi hi.
I w świątecznym klimacie z cyklu "bo przedszkole uczy bawi nas..." przeglądając celem inspiracji ozdoby świąteczne zobaczyłam takie guzikowe. Guzików ci u mnie dostatek z odzysku szmatkowego, więc zrobiłam "choineczkę" na styropianowym stożku.
Guzików wychodzi na to to strasznie dużo, a czy warto robić coś takiego?- sami zdecydujcie :-)
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.



środa, 5 listopada 2014

"nacieszam się sypialnią :-) czyli..."

Czyli niestety zagracania ciąg dalszy. Na początek widok z drugiej strony czyli od tzw wezgłowia :-)

Jak widać "dobre duchy"znalazły swoje miejsce i pchają się za zasłonę. Za którą jest wnęka kominowa, kiedyś będzie tu szafa, przynajmniej taki jest plan. Obecnie jest tylko reling i półki. Wszystko to litościwie zasłoniłam żeby nie dostawać ataku paniki jak tylko na to miejsce spojrzę.Powinnam się pozbyć wielu rzeczy, ale nie umiem, aczkolwiek pewne drobne ruchy poczyniłam. Dwa spore worki z ubraniami wywędrowały z domu przy okazji jesiennych porządków w szafie. Niewiele to zmieniło w ogólnej sytuacji hi hi, ale...
I kilka rupieci i innych takich z bliska
Do powstania niby drzewka przyczynił się Antoś :-). Była to naprawdę ładna jemioła, która miała doczekać rytualnego corocznego spalenia po przyniesieniu nowej. Na czas remontu powiesiłam ją w kuchni nad stołem (wcześniej wisiała obok zegara), które to miejsce było już w zasięgu Antosia. Cóż, zdewastował jemiołę doszczętnie, ale nie mogłam jej tak całkiem wyrzucić, wiadomo tradycje trzeba podtrzymywać :-), więc obcięłam smętne resztki przykleiłam na wosk do świecznika i oto mam nieomalże wiktoriańskie coś. Jest to oczywiście bardzo niedoskonała wariacja na temat bo powinna to być gałązka korala, albo szkielet innego morskiego żyjątka. Dodałam kilka rupieci, czyli jak zwykle zagęszczam. Lampa obok musiała zostać przykręcona, Antosiowi bardziej się podobała leżąca na podłodze. Dostałam ją od babci i chociaż dzisiaj nie kupiłabym takiej to ma wartość sentymentalną.
jeszcze jedna rama znaleziona na przykamienicznym śmietniku hi hi. Ktoś sprzątał piwnicę i wyrzucił. Nie mam pojęcia skąd pochodzi, w kamienicy nie ma takich okien. Przez całe dorosłe życie miałam w domu dwa lustra, jedno w łazience drugie w przedpokoju (okrągłe w sosnowej ramie). A teraz jedynym miejscem bez lustra jest kuchnia, ale nic straconego hi hi. Mam skłonności do popadania w manie przeróżne i taką manią stały się ramy okienne.
mały wianek, zostały mi dwa kwiatki, wianek zwinęłam z łozy

córka znajomych narysowała kiedyś Królewnę :-), a poniżej "dzieło" Piotrusia z wakacji, przedstawiające dziadka Jacka na traktorze hi hi
malutka rzeźba ze szkła, kupiona przy okazji zwiedzania Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie. Bardzo polecam, program zwiedzania ciekawy i piękne szkła na wystawach. Jest tez sklep, w którym każdy znajdzie coś dla siebie.
i jeszcze Antoś, który uznał, że ten pokój należy tylko do niego. Jak ma dobry humor pozwala tam bywać innym osobom ludzkim i kocim :-).
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.







niedziela, 2 listopada 2014

"kluski z dyni i babeczki z pomelo"

Wielka dynia przywieziona przez dziecko doczekała się wreszcie, została pokrojona i zamrożona na zimowe zupy lekko korzenne i cudownie rozgrzewające. Zrobiłam też dyniowe kluski kładzione z potrawką. Eksperymentowałam już z kluskami dyniowymi i efekt był dość żałosny niestety. No, ale to było dawno i już zapomniałam jak wyszło, dzisiaj był ten kolejny raz ;-). Oczywiście pewnie mogłam poszukać jakiegoś sprawdzonego przepisu, ale nie, musiałam kombinować, przecież nie będę sobie ułatwiać.
Kluski same w sobie mało atrakcyjnie wygladają delikatnie mówiąc, dobrze że smak jest lepszy niż wygląd. Niezbyt mi się podobały na talerzu, więc ułożyłam w naczyniu do zapiekanek, zalałam potrawką, posypałam żółtym serem, który to jak dla mnie ratuje niejedną potrawę i wsadziłam na pół godziny do piekarnika. Było dobre :-)) i nawet na jutro zostało.
To nie był koniec eksperymentowania na dzisiaj hi hi. Bardzo lubię pomelo, ale czasem trafi się takie wiórowate, że nijak do jedzenia nie zachęca. Tanie nie jest, wyrzucić szkoda,  ozdoba z niego żadna, ale...ale pomyślałam sobie, że jak można upiec babeczki z marchewką, cukinią i inne takie to czemu nie z pomelo. Podzieliłam na cząstki , samo uprzejmie się wysypywało w postaci wiórków i upiekłam babeczki, wyszły pyszne, z lekką goryczką, wilgotne i jednocześnie puszyste. Jak tylko przestygły odrobinę, bez żadnych wyrzutów sumienia zeżarłam od razu trzy sztuki.

Pewnie każdy zna przepis na zwykłe babeczki, ale jakby nie to:
250 g mąki
120 g cukru
250 ml oleju
dwa jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka przyprawy do piernika
3 łyżki płatków owsianych
ok. 250-300 g drobno startej surowej marchewki, w mojej wersji całe pomelo( nie wiem ile ważyło, ale na oko objętościowo było go tyle co zwykle marchewki)
można dodać rodzynki, orzechy czy co kto lubi z bakalii
wymieszać wszystkie sypkie produkty
jajka ubić z cukrem dodać olej, ciągle mieszając dodawać po łyżce wymieszaną mąkę, na koniec dodać marchew albo jak ja pomelo i rodzynki
Piekarnik nagrzać do 180 st. Przygotować formę do babeczek z papilotkami, albo silikonowe foremki, ciasto jest dosyć gęste, najlepiej nakładać dwiema łyżkami. Z tej proporcji wychodzi 12 babeczek średniej wielkości czyli jedna foremka. Czas pieczenia 30-35 min.
Smacznego :-)
Lubię marchewkowe, ale teraz jak mi się trafi niejadalne pomelo wcale się nie przejmę tylko upiekę babeczki :-)).
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.

wtorek, 14 października 2014

"kilka fotek - sypialnia :-))"

Na początek rzut oka na to jak było po przeprowadzce. Oczywiście były po drodze jakieś tam drobne zmiany.


Teoretycznie wszystko było ok, zresztą nie bardzo było inne wyjście jak poradzić sobie z meblami jakimi dysponowałam.Jak już się pomieszka to okazuje się , że nie wszystko pasuje, a poza tym lubię zmiany ;-).
Z finansami to jakby za dobrze nie jest, więc tak naprawdę oprócz desek na regał w ścianie i materiałów budowlanych nic nowego nie kupiłam.
Palety dostałam od taty sąsiadki stryszkowej, czerwona szafka wcześniej była w kuchni z łyżkowo-widelcowymi uchwytami. Spieszyłam się bardzo jak ją malowałam i kolejne warstwy farby nie do końca wysychały co niestety wyszło w użytkowaniu. Teraz postanowiłam to wykorzystać jako zaletę hi hi. Kilka godzin zajęło mi skrobanie nożem, ale efekt końcowy nawet mi się podoba. Żeby było bardziej zgrzebnie zrobiłam sznurkowe uchwyty :-). Oczywiście nie mogło zabraknąć okienek, ostatnie dwa strychowe i jedno z mieszkania na dole. Łóżka jak widać zrobione z palet, nie żebym miała jakiś nabożny stosunek do "paletowego dyzajnu"ale zainwestowałam w nie tylko farbę i kilka godzin pracy. Łóżka z racji regału w ścianie musiały być niskie, a z racji braków finansowych tanie. Naoglądałam się w internecie, szukałam w sklepach i w końcu prawie się zdecydowałam na świerkowe z surowego drewna z Jyska. Niby nie były drogie,ale mamy na stryszku okropną podłogę i marzę o drewnianej. Pewnie jeszcze długo tylko pomarzę, mimo to zdecydowałam, że zamiast wydawać na łóżka, które tak za bardzo mi się nie podobały, najpierw nazbieram na podłogi. Stąd pomysł z paletami,  zapewne jak każda prowizorka trochę pobędą. Kapy też tymczasowe, jak już dosprzątam resztę mieszkania coś uszyję. Mam kilka pomysłów i nie mogę się zdecydować. Jak zwykle wyszła mi graciarnia, ale tak już mam, więc chyba nikt się nie zdziwi. Oczywiście graciarnia z czerwonym w roli głównej :-). Pokój jest malutki i ma komin, który zabiera i tak niewielka przestrzeń. Praktycznie tylko się w nim spało. Myślę, że teraz będzie lepiej wykorzystany, chyba bardziej zachęca do wyciągnięcia się z książką i kotem obok :-).




Jako model wystąpił Antoś, który przybył na stryszek pod koniec czerwca. Był chudziutki, łysawy i stanowił żywą stołówkę dla różnych nieporządanych gości. Szkaradek taki, niewiele włosków, to co było matowe i bez koloru. Teraz jak widać ma się całkiem dobrze :-).
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.

środa, 8 października 2014

"remont w małym pokoju"

Zamiast kończyć zmiany w kuchni zabrałam się za mały pokój. Nagle to wypadło, w związku z możliwością transportu małopojowych mebli do dzieci. Trzeba było wszystko umieścić w kartonach, meble rozkręcić i spakować. Początek był ok hi hi, ale potem jak zwykle coś nie wypaliło i tak na przykład przygotowane do transportu meble stoją sobie już ponad trzy tygodnie na stryszkowym korytarzu. Jak już zdewastowałam większość mieszkania, niestety wszędzie gdzie było jakieś miejsce coś zalega, po chwilowym ataku paniki ruszyłam ...I tak po dwóch tygodniach na ratunek przybyło dziecko i wykonało dziurę w ścianie z przeznaczeniem na książkowy regał, brak onej wstrzymywał jakąkolwiek działalność remontową bo wszelkie planowane zmiany wiązały się właśnie z nią. Ten etap robót uwieczniłam, niestety w dziwny sposób zdjęcia ulotniły się z aparatu :-((, tak więc tylko fotka zagospodarowanej dziury będzie
wyszło nieźle, chociaż miałam nadzieję  na głębszą wnękę, ale nie ma co narzekać , przynajmniej na środku ściany nie pojawiła się niespodzianka w postaci kawałka muru .Jak widać pomalowałam też póki co połowę sufitu :-). Tak więc oddalam się do malowania, które chyba z racji nadal bolącej stopy i zaawansowanego wieku hi hi idzie mi wolniej niżbym chciała. Poza tym wszędzie zalega pył, więc tym bardziej odczuwam wzmożony pęd do zakończenia robót i sprzątania. Nie żeby to było moje ulubione zajęcie, ale obecny stan mieszkania budzi trwogę ;-).
Serdeczne pozdrowienia ze zdemolowanego(chwilowo) stryszku.
c.d.n.





poniedziałek, 29 września 2014

"smutek :-(("

Bardzo smutny dzień dzisiaj. Odeszła Królewna, prawdziwa kocia dama. Dawała nam radość przez ponad 17 lat. Od siedmiu lat chorowała na niewydolność nerek, więc każdy kolejny rok był sukcesem. W listopadzie zeszłego roku pomimo niezbyt dobrych wyników zdecydowaliśmy się jeszcze na podratowanie zdrowia. Spędziła trzy dni w szpitaliku i mimo dużego stresu jaki przeżyła na tyle się jej poprawiło, że była jeszcze z nami prawie rok. Od lat codziennie bez protestów brała leki. Niestety od kilku dni nastąpiło gwałtowne pogorszenie i mimo, że była to trudna decyzja - Królewna odeszła do Kociego Nieba.
Pozdrowienia z bardzo dziś smutnego stryszku :-((.

poniedziałek, 22 września 2014

"Amelka i Zosia"

Ostatnio wiele się dzieje i nie bardzo miałam czas przyodziać golaski, ale wreszcie w sobotę i niedzielę zabrałam się do szycia i oto są - Amelka z koronkami i Zosia w zieleni :-).
Dodałam też filcowe buciki jako dopełnienie stroju. Uszycie ubrania Amelki zabrało mi sporo czasu, ale efekt końcowy całkiem mi się podoba. Nie mam żadnych wykrojów na lalkowe sukienki, więc to co wyjdzie jest niespodzianką hi hi. Jeszcze ubrania dla chłopaków i mam już przygotowane kawałki na lale murzynki. Ciekawe jak mi wyjdą ;-).

Serdeczne pozdrowienia ze stryszku :-)).

czwartek, 21 sierpnia 2014

"Józia, Rozalka i drobne zmiany w pokoju"

Zacznę od tego, że dziękuję bardzo za odwiedziny i komentarze. Staram się odpisywać, ale tym razem jakoś nie wyszło.
Golaski nadal bez ubrań, został kawałek "ciałkowego" materiału i chciałam go wykorzystać do końca, niestety jakbym nie próbowała zawsze na jakąś częśc ciała brakowało, ale przypomniałam sobie, że powinnam mieć kawałek szmatki w paski i po przejrzeniu kilku pudeł, sukces ha ha. W ten sposób ostatnia lala ma rajtuzki :-) i na razie jako jedyna ubranie. Przy okazji grzebania w pudłach wpadł mi w ręce kawałek lnu nadający się na ciało i postanowiłam uszyć "większy rozmiar". Hm, sama nie wiem, ale chyba wolę te chudzieńkie. Muszę zrobić "próbę dziecka" przy okazji. Piotruś zabrał swojego Karola i ku mojemu zdziwieniu nie tylko dzieci się nie śmiały(czego się ciut obawiałam), ale Karol z nadmiaru zachwytów wrócił do domu mocno sponiewierany :-).
"Wększy rozmiar" to Józia, chudzielec Rozalka.


I jeszcze drobne zmiany w pokoju. Przy okazji zeszłorocznej inwestycji piecykowej i rozbioru części ściany poprzestawiałam meble, głównie żeby widzieć piecyk z kanapy hi hi. Pokój bardzo na tym zyskał, zrobiło się jakby więcej miejsca. W tym roku zaczęłam przeróbki w kuchni, na razie jeszcze nie jestem na tyle sprawna, żeby je dokończyć, a rączki świerzbiły, więc przemyślałam jeszcze to i owo w temacie pokoju. Zmiany są niewielkie, głównie niektóre meble zmieniły miejsce, przewiesiłam też wszystkie akwarele na jedną ścianę, teraz bardziej mi się podoba. Powoli też znikają różne półeczki i inne przystawki. Chciałabym trochę odgracić stryszek, chociaż w moim przypadku to raczej mało realistyczne. Jedno wyjedzie, drugie przyjedzie :-(. Zero zdyscyplinowania w tej dziedzinie.

Poprzednio była z tej strony tylko jedna szafka pod telewizorem i wysoki regał z książkami. Dwie pozostałe stały po bokach kanapy, a na nich półki z książkami. Półek już nie ma , a  skrócony regał zajął miejsce szerszej szafki. Od początku kombinuję z meblami, żeby jakoś je dopasować i wykorzystać. Pewnie , że najlepiej byłoby zamówić na wymiar wpasowując w nietypowe wnętrze, ale....trzeba sobie radzić z tym co się ma.
Nad kanapą wisiały trzy akwarele, teraz stare ramy z lustrami udają okienka
 Jest to zdobycz z rozebranej już chwilkę temu ruinki. Ramy stały kilka lat na dworze, farba oblazła i różni tacy postanowili je zasiedlić. Wyczyściłam , zawoskowałam i jest, a że nadgryziona nie tylko zębem czasu to trudno, taka jej uroda.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.





piątek, 15 sierpnia 2014

"powrót ptaszków szmatkowych"

Dawno już nie szyłam ptaszków, więc tak przy okazji lalkowej
 "tradycyjne"
 i nowe ptaszki w pionie z powiedzmy nóżkami ;-)
Pozdrowienia ze stryszku