piątek, 20 czerwca 2014

"wymyślam sobie rozrywki ;-) "

Szwy zdjęte(co nie było miłym przeżyciem), stopa nadal wygląda dość koszmarnie i niestety tak samo boli. Do następnej kontroli za 4 tygodnie przewidziane wycieczki tylko do łazienki. Czytam i coś tam dłubię bo od tego wymuszonego "wypoczynku" zwariować można. Dostałam kiedyś książkę "Cuda z koralików"
ale do tej pory ograniczyłam się do oglądania i podziwiania. Wczoraj coś mnie naszło, wyciągnęłam resztki koralików i postanowiłam spróbować. Brak odpowiedniego sprzętu niespecjalnie mi przeszkadzał,bo jak zwykle naiwnie założyłam, że przecież tylko próbuję. Po wczorajszych wyczynach już wiem, że odpowiednia igła i nici to niezbędna podstawa, również rozmiar koralików powinien być odpowiedni. Ale przecież nie dam się pokonać takim drobnostkom, jak już się napaliłam to nie ma zmiłuj. Podstawowy ścieg do tkania igłą zwany kwadratowym opanowałam dość szybko zarówno na płasko jak i w postaci rurki i oczywiście zwykłe ćwiczenie  żeby nabrać wprawy uznałam za nudne. Wyłożyłam co tam miałam w pudełku i zrobiłam wisiorek hi hi. Nieco infantylny, ale byłam nawet zadowolona dopóki nie pooglądałam sobie w internecie co robią mistrzynie. Wisiorek wygląda tak
śmiać mi się chce, więc już samo to, ze poprawiłam sobie nastrój jest pozytywem. Natomiast nie wiem czy będę coś robić w dziedzinie tkania koralikami w ręku, chociaż to fajna zabawa i praktycznie można taką robótkę wykonywać wszędzie. Materiały nie zajmują dużo miejsca i jak wynika z obejrzanych zdjęć jak ktoś ma odpowiednio dużo zapału może się nauczyć robić naprawdę piękne rzeczy. Mnie osobiście jakość wykonania tych małych dzieł sztuki nieco wystraszyła. To misterna robota, a ja bardziej sie nadaje do robienia rzeczy przyziemnych jak ten chodniczek do łazienki, który zrobiłam z przechodzonych bluzek trykotowych :-))
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku :-)).









czwartek, 12 czerwca 2014

"torba z sową"

Dla koleżanki, która zamówiła w grudniu sówki do powieszenia tym razem uszyłam torbę z sówką w formie aplikacji. Zamówiona dawno ,a jak zwykle szyta w ostatniej chwili w remontowym pyle.
Dosyć "mięsista" w dotyku, kolory ziemi z z dżinsowym dodatkiem. Duża kieszeń z zapięciem na zamek. Bambusowe uchwyty.

W sumie powstały dwie bo nie bardzo się dogadałyśmy i uszyłam torbę na spore zakupy, a okazało się, że mniejsza ma być. Cóż tak to bywa jak się odkłada i odkłada zamiast zrobić coś w stosownym czasie :-). Najważniejsze, że z tego co słyszałam obdarowana osoba jest zadowolona.
Wersja pierwsza wygląda tak:
Poprawiłam uszy, przesuwały się niestety, więc wyprułam i wszyłam szersze i krótsze tak jak te dżinsowe. Zdjęcie niewyraźne, ale normalnie kiepskie mi wychodzą a stanie na jednej nodze z aparatem w ręku po prostu mnie przerosło ;-).
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.

wtorek, 10 czerwca 2014

"początek zmian w kuchni"

Po zeszłorocznej inwestycji piecykowej i związanych z nią zmianach w pokoju planowałam zabrać się jeszcze za mały pokój i kuchnię, ale po dłuższym wysiłku :-)) myślowym odłożyłam roboty wszelakie na później. Owo później nastało w kwietniu i po zaplanowaniu remontu (postanowiłam zacząć od kuchni) umówiłam się na na początek maja z fachowcem. Czas miałam bardzo ograniczony bo 5 czerwca czekała mnie operacja stopy. Niby wszystko sobie wyliczyłam , ale...jak zwykle coś nie wypaliło inne prace się przedłużyły i fachowiec zawitał w me progi w ostatnim tygodniu maja. Normalna osoba zapewne odłożyłaby wszystko na jesień, ale ja pretensji do normalności za dużych nie mam, więc i owszem wprawdzie w ograniczonym zakresie jednak roboty zaczęłam. Nie wiem jak robią to inni posiadacze kotów, ale ja niestety po wszelkich robotach z gipsem w tle mam w domu wszystko opylone bo nie mam gdzie wynieść większości rzeczy,a zasłanianie czegokolwiek jest li i jedynie zachęta do ściągania osłon i wesołej zabawy co zazwyczaj wiąże się ze stratami w szkle.Ale wracając do tematu, fachowiec przybył dziurę w ścianie wykonał i zostałam z całym delikatnie mówiąc bałaganem i tylko pięcioma dniami do dyspozycji.

Dziura miała zajmować większy kawałek ściany niestety jak to wygląda za regipsem okazało się dopiero po jego wycięciu. Mianowicie występ ścienny był tam niestety i wyszło co wyszło. Po zaszpachlowaniu i wyschnięciu trzeba się było nakombinować żeby wsadzić w powstały otwór regał bo krzywe to było niemiłosiernie. Ale jest i dodatkowo regałek płytki na reszcie ściany. Czasu miałam malutko więc pomalowałam tylko dwie ściany i jako tako dosprzątałam mieszkanie po czym udałam się z lekka zestresowana do szpitala.Efekt moich poczynań póki co wygląda tak


czeka mnie jeszcze wyszlifowanie i pobielenie stołu i być może krzeseł i dołów pod blatem jak również pomalowanie reszty ścian. Niestety dopiero jesienią bo jestem unieruchomiona na wiele tygodni. Tzn. kuśtykać będeę wcześniej, ale do skrobania, malowania itd. to raczej nie będę się nadawała przez dłuższy czas. Wczoraj wróciłam do domu i usiłuję leżeć jak doktor przykazał, ale gorąco jest przeokropnie.
To tyle na dziś :-)) serdeczne pozdrowienia ze stryszku.