sobota, 14 maja 2011

"zapyziale podwórko iako sposób na stres :-))"

Wykończona już jestem totalnie. Trudnościami, które rosną po prostu lawinowo, swoim brakiem umiejętności w opiece , no generalnie wszystkim. Żeby jakoś oderwać się od tego wszystkiego dzisiaj postanowiłam popracować na podwórku. Większość roślin kupionych wcześniej niestety nie przetrwała na korytarzu, więc na razie niewiele tego jest. Napracowałam się tak, że pewnie jak się polożę to od razu padnę , ale jakoś lepiej się czuję. Wypracowałam całą złą energię jaką skumulowałam :-)). Na razie to tylko jeden kawałek między podporami i zobaczymy czy nie poniszczą. W komórce oprócz śmieci były różne dobra, też takie bardziej śmieciowe, ale postanowiłam je wykorzystać. Ocynkowana beczka i wiaderko, a także stare krzesło wyglądają całkiem , całkiem. skopałam cały ten kawałek do gołej ziemi, ułożyłam kamienie, żwir to już nie moje dzieło i zajęłam się kwiatkami. Nie wiem czy dam radę zrobić więcej przed wyjazdem do Łodzi, ale poki co początek zrobiony :-)).
IIIIIIIII znalazłam mieszkanie, w tej samej kamienicy, w której mieszkam. Więc niedaleko, a jednak będę miała swój kąt na chwilkę oddechu. Jest do remontu i na razie okropniście wygląda, ale mam plan :-)) i zamówionych fachowców. Teraz tylko, żeby powiodła się sprzedaż w Łodzi i ruszam z remontem.
Pozdrawiam wszystkich zaglądających w to ostatnio mało pozytywne miejsce, ale muszę mieć nadzieję , że bedzie lepiej :-)).

9 komentarzy:

  1. i będzie pięknie! Nie tylko na podwórku. A na nim już zaczyna się klimatycznie robić. Wszystko wymaga czasu, ale wierzę, że będzie dobrze. Tego w każdym razie z całego serca życzę!
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  2. Bedzie dobrze, bo musi :) Podwórko nabiera klimatu, podziwiam ogrom pracy!
    Powodzenia we wszystkich zamierzeniach i jak najmniej trosk!
    Pozdrowienia majowe..

    OdpowiedzUsuń
  3. Podwórkowy zakątek nabiera pierwszych kolorów , ładnie prezentuje się kącik wyłożony kamieniami . Na tych murach widziałabym bluszcz , nie wymaga dużego zachodu , a jest zielony latem i zimą .
    Marysiu , życzę Ci aby był to początek zmian na lepsze także w życiu prywatnym .
    Pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  4. Ulcia i Anex - dziękuję :-)), dzisiaj mocno odczuwam wczorajszy wysiłek, ale pod każdym względem było warto.
    Irenko, w beczce jest winobluszcz, w wiaderku rdest, mam jeszcze kawałek zwykłego bluszczu, wiec jest nadzieja, ze jak wszystko zacznie rosnąć, będzie dobrze wyglądało :-)). Niestety to tylko jeden kawałek , reszta nadal okropna, ale jak będę tak odreagowywać stres to jest szansa, że zrobię więcej :-)). Kwiatek od Ciebie rośnie, mimo tego, że Gacuś zapałał do niego ogromną miłością ;-)i znalazłam dla Ciebie piękną Misiową Panienkę.
    Serdeczne pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię bluszcze , ale wiem ,że efekt pojawia się dopiero po roku lub dwóch uprawy .
    Najlepsza moim zdaniem jest hedera , mrozoodporna i niewymagająca żyznej ziemi, a do tego ma stale zielone listki , nie opada.
    Mam jej dużo w ogrodzie , mogę ukorzenić , a jak już posadzisz to roślinka poradzi sobie sama . Tymczasem załatwiaj pilne sprawy , a ja popracuję nad sadzonkami .
    Misiowa panienka hmmmmm???
    pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam zaległości i zaniemówiłam...
    Trzymaj się dzielnie tak, jak dotychczas, bo radzisz z sobie doskonale :) I z zyciem, i z podwórkiem :))
    Ściskam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie. Czekam na następną notkę z niecierpliwością. Pozdrawiam z Bieszczadów Anna

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję Joanno i Anno :-)).
    Mam nadzieję , że moje podwórkowe roślinki przetrwają upały i będzie co pokazać jak wrócę do domu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zakochałam się w twym skrawku czegos bardzo klimatycznego. Te szarosci, kamień pieknie zgrane z roslinami, ach mogłabym siedzieć i kontemplować.

    OdpowiedzUsuń