Jestem pewnie jedną z niewielu osób, które dopiero odkryły przyjemność jedzenia avocado. Owoc i owszem widywałam, ale jakoś tak co wzięłam to odłożyłam. Jednak po zachwytach koleżanki Moniki , jaka to pyszna jest pasta z avocado i jajka postanowiłam spróbować. Od tego pierwszego razu próbowałam już różne wersje. Z jajkiem nie bardzo, ale to może dlatego, że nie przepadam ogólnie za pastą jajeczną. Upiekłam niby ptysie z ciasta francuskiego i napchałam pastą z łososiem. Dobre było i następnym razem zrobię z ciastem ptysiowym :-). Ale najbardziej mi smakuje wersja dzisiejsza czyli:
1 średniej wielkości avocado
kawałek pokrojonej w cieniutkie krążki lekko zielonkawej części pora
dwa plasterki wędzonego łososia
połowa opakowania serka Filadelfia
trochę świeżego koperku
sok wyciśnięty z ćwiartki cytryny
pieprz i sól jak kto lubi
mieszamy wszystko i pasta gotowa
do tego grzanki z pełnoziarnistego chleba tostowego, sałata lodowa i papryka do przegryzki
NAPRAWDĘ PYSZNE :-)
Na zdjęciu poniżej Jaśnie Pan Kot patrzy z wyrzutem, bo zamiast odkręcić wodę (pijemy tylko z kranu), jakieś zdjęcia kanapki robię
Zapowiada się piękny dzień, mam nadzieję , że nie tylko w naszym regionie.
Pozdrowienia ze stryszku.
A ja jakoś wciąż się do awokado nie mogę przekonać :/ moja Bazylia też dziś intensywnie niuchała powiew zaokienny - znak to - idzie wiosna :))))
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się Sisterze ja też nie próbowałam.Ale matematyczka i owszem - koneserka jest:-)
OdpowiedzUsuń