środa, 1 lipca 2009

"fobia po prostu :-( "

Nie boję myszy, pająków ani żab, ale wszystko co pełza i nie ma nóg wprawia mnie w panikę. Wszystkie owoce, w których ktoś może bytować kroję i sprawdzam. Jak za małe np. czereśnie to nie jem :-((. Boję się wejść w wysoką trawę. Idąc ciągle patrzę pod nogi czy coś nie pełznie. Jak na czasowego mieszkańca Bieszczad to dość przykra przypadłość. Pełzających stworzeń jest tu sporo. Jedno takie zobaczyłam przy drodze i tylko dlatego zrobiłam mu zdjęcie zamiast uciec z dzikim wrzaskiem, że wcześniej zakończyło żywot.

13 komentarzy:

  1. Witam cieplutko .
    Bardzo sie cieszę,że będzie więcej pięknych zdjęć ;))
    Te są śliczne.
    Mirka

    OdpowiedzUsuń
  2. Brrrrrr! Faktycznie żaba to nic w porównaniu z tym /???/ na zdjęciu .
    Ładna kronika Twojego pobytu w Bieszczadach , przedstawiona na zdjęciach -będę śledzić z uwagą .
    Baner bloga bardzo mi się podoba .Pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo, tym bardziej, że dopiero się uczę robić zdjęcia :-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam. Okropienstwo. Nie chcialabym spotak takirgo stwora na swojej drodze. Twojego bloga Koraliki i druciki tez czytalam i mialam w ulubionycch. POzdrawiam serdecznie. Ciekawa jestem Twoich dalszych wrazen z Bieszczad.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja lubię takie stwory i stworki ale ... niektóre tylko na zdjęciach wolę podziwiać.
    Zdjęcia robisz piękne. Z ogromną przyjemnością ,,powędruję,, po Bieszczadach.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widze, ze mamy bardzo podobne obawy ;) Myszy czy pajakow sie wprawdzie nie boje, ale tez nie palam do nich wielka miloscia ;)
    A co do czeresni i im podobnym, to wprawdzie jem, ale po uprzednim 'rozpatroszeniu' ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj!
    Melduję się w Twoim nowym miejscu. Jak tylko strona się otworzyła ucieszyłam się na widok ... znajomego roweru na zdjęciu.
    Ja nigdzie nie wyjeżdżam (niestety już od kilku lat), więc tu będę zaglądać po nowe widoczki.
    Wszelkich pełzających i innych małych paskudztw bardzo nie lubię, dobrze, że tylko ze zdjęcia mnie straszą.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam !
    Serdeczne pozdrowienia od Uli i Wiesia .Smak młodej kapustki do dzisiaj pamiętam.
    Jak miło ... Cieszę się,że będę mogła również do Ciebie zaglądać.Jeśli chodzi o te wszystkie płazy i gady to reakcja moja jest podobna czyli jeden wielki krzyk i pisk czasem to się sama sobie dziwię - dla czego tak reaguję - ale tak mam.Idąc na Otryt to się stada krów wystraszyłam jak zobaczyłam ,że to takie duże i rogate (typowy mieszczuch ze mnie).

    Kochana moja pisz i pstrykaj dużo zdjęć.

    Przy okazji- piękne rzeczy tworzysz jestem pełna podziwu .

    Pozdrawiam Ula.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam!
    Miło mi po znać Świętą Kobietę :)) tym bardziej, że okazała się moimi ulubionymi i podglądanymi nieustannie robótkami z myszką :)
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Baaaaardzo cieszę się, że będziesz prowadziła drugiego bloga :))
    No cóż, pewnie Bieszczady nie raz Cię zaskoczą - mam nadzieję, że wtedy tez napiszesz ;))
    Fobii nie mam, ale też nie lubie tych, co mnie zaskakują ;))
    Kiedyś w sklepie zoologicznym zostałam namówiona do pogłaskania węża! Coś niebywałego, jak przemiły jest w dotyku! Ale jeszcze nie dojrzałam do zaprzyjaźniania się z nimi ;)
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piekny bannerek!
    Ale o co oparty jest rower?

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze :-)).
    Za bardzo"święta" to ja nie jestem, ale dziękuję za pozdrowienia. Może i węże są miłe w dotyku,niemniej wolę głaskać kota. Rower oparty jest o gont. Jest mi bardzo miło, że podobają się Wam moje zdjęcia i "koralikowe" robótki. Ula, kapustę możesz sobie zrobić sama, jak czegoś nie będziesz wiedziała to podpowiem, jak następnym razem ją zrobię to dostąpi zaszczytu sfotografowania i podam przepis na blogu :-)).

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam, ja jestem wierną już podglądaczką blogu "Magoda". teraz dołączam i Pani blog wakacyjny. I doradzam - :))))))))) na bieszczadzkie wędrówki po trawach najlepsze są króciutkie kalosze :)))) Dorota (kiedyś Warszawa, teraz wieś niedaleko bieszczadzkich klimatów)

    OdpowiedzUsuń