piątek, 7 kwietnia 2017

"z powrotem w domu: nowy koszyk, nieco więcej kocyka i Nora w... "

Wróciłam w sobotę wieczorem i jak na razie odpoczywam :-). Było bardzo przyjemnie, ale też nieco wykańczająco. Odwiedziłam wnuki na wsi. W Krakowie byłam u onkologa i zapisałam się na turnus terapii onkologicznej. Ostatnio trochę podupadłam na duchu i mam nadzieję, że taka terapia postawi mnie do pionu. Turnus zaczyna się od 15 maja, więc jeszcze mam sporo czasu. Byłam też we Wrocławiu. Przyjechała z Germanii moja siostra i we dwójkę doprowadziłyśmy naszego biednego Tatę do przesytu starymi dziećmi hi hi. Dwie córeczki w tym samym czasie...;-). Wybrałyśmy się do ZOO i Afrykanarium. I cóż, chociaż było bardzo przyjemnie to stwierdzam, że ZOO i Cyrk to zabawa dobra dla dzieci. W dzieciństwie uwielbiałam wrocławski Ogród, teraz mam mocno mieszane uczucia., ale może się czepiam.
Spotkałam się z Anią czyli blogową Kankanką i mogłam sobie obejrzeć jej Pasjonaterię od podszewki ;-). Przy okazji kolejnej wizyty we Wrocławiu na pewno znowu tam zajrzę.
 Podrobiłam kocyk, mniej niż planowałam, ale każdy rząd zbliża  do finału, więc i tak jestem zadowolona.
a na stryszku w ramach odpoczynku dokończyłam zaczęty przed wyjazdem kolejny szydełkowy koszyk


W domu powitała mnie bardzo obrażona i nieszczęśliwa Nora. Jedna z kocich bitew zakończyła się dziabniętym tyłeczkiem. Antybiotyki, środek przeciwbólowy i gustowna kryza nie zyskały kociej aprobaty. Wczoraj byliśmy na wizycie kontrolnej i kryza została na kolejny tydzień. Pierwszy raz kocia bitwa zakończyła się krwawo. Zapewne zadziałały pazury Gacusia, który stanowczo protestuje i nie pozwala na obcinanie.

W Przemyślu wiosna i nawet na nieszczęsnym podwórku pokazały się krokusy i narcyzy, chociaż po wczorajszym gradobiciu pewnie niewiele z nich zostało. Tegoroczny sezon na podwórku zaczął się od katastrofy budowlanej, ale o tym w następnym poście.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.


10 komentarzy:

  1. No to nieźle kociska narozrabiały !
    Kolejną fajną torbę zrobiłaś :-) Dziękuję Ci za wskazówki pod poprzednim postem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty zwykle żyją w zgodzie, ale czasem dochodzi do regularnej bitwy ;-). Mam nadzieję, że wskazówki coś dały.Zazwyczaj moje robótki to tak na wariata. Mam jakiś plan, ale często w trakcie ten plan mocno ewoluuje. Powstaje coś co spod palców wychodzi;-).
      Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.

      Usuń
  2. Fajnie ,że pomyślałaś o takim turnusie Marysiu , wzmocnisz się psychicznie , odpoczniesz , poznasz nowe osoby .
    Powrót do ulubionych miejsc z dzieciństwa , czasem rozczarowuje , ale zwykle ich widok przywołuje miłe wspomnienia .
    W nowej torbie zastosowałaś ciekawe rozwiązania dekoracyjne ,stonowana kolorystyka i rozetki oraz wykończenie denka bardzo mi się podobają .
    Nora jest bardzo ładna , nawet z "kloszem" i naburmuszoną minką ;))
    Pozdrawiam serdecznie -Irena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle radzę sobie sama, ale od jesieni jakby gorzej i miewam naprawdę okropne dni, więc uznałam, że trzeba zadziałać.
      ZOO nie tyle mnie rozczarowało co bardzo zasmuciło. Inne spojrzenie po prostu.
      Nora jest bardzo humorzasta kotka i jak na siebie i tak w miarę dobrze znosi tą chorobę. Ostatnio jak podawaliśmy jej antybiotyki na układ moczowy było znacznie gorzej.
      A torba wyszła lepiej niż myślałam ;-).
      Pozdrawiam serdecznie i miłego odpoczynku.

      Usuń
  3. Niezle sie nascibolilas, ja myslalam po rzuceniu okiem, ze to len, a kwiatki na niego naszyte. Dopiero wpatrujac sie detalicznie, dojrzalam miliony scislych oczek.

    Kociambry zaszalaly! Wyobrazam sobie to obrzenie sie na caly swiat Nory. mam porównanie w pielegnacji psa i kota; latwiej jest ogarnac kilka psów, niz jednego kota co do pielegnacji pochorobowej. Badz silna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę faktycznie się nadłubałam, ale jak mam ciąg to szybko idzie ;-). Jak mi coś nie leży to miesiącami dłubię.
      Choroby kotów bywają uciążliwe.Ale miałam kota z cukrzycą i jak stwierdził, ze po zastrzyku lepiej się czuje sam wskakiwał na stół i domagał spokojnie pozwalał zrobić sobie zastrzyk. Królewna przez 7 lat dostawała po kilka tabletek dziennie. Niezbyt to lubiła, ale większych problemów nie było. Nora i Gacuś to zupełnie inna bajka.
      Miłego weekendu :-).

      Usuń
  4. Prześliczne są Twoje robótki:) Trzeba mieć do tego talent, jak go nie ma, to tylko nitki się plączą:)) Z ZOO mam podobne odczucia, nie byłam od kiedy dzieci wyrosły.. A Nora.. Biedna Kicia.. Nasz Muffin również jest trudnym bardzo pacjentem, więc rozumiem Cię bardzo dobrze.. Trzymam za Was kciuki, żeby szybko zdrówko wróciło:) Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje robótki są takie bardzo "podstawowe". Ale miło mi, że Ci się Aniu podobają. Powinnam skupić się na jednej rzeczy, a nie na kilkunastu wtedy efekt byłby lepszy ;-). No ale jak się ma na drugie imię Chaos...Nora dzisiaj dostaje ostatnia porcje lekarstwa i z tego co widać na wygolonym tyłeczku jutro powinna pozbyć się "kryzy". Ale i tak czeka nas stresująca wizyta u weterynarza. Oby Muffin jak najrzadziej był pacjentem ;-).
      Dziękuję bardzo za życzenia i serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  5. Jestem fanką Twoich robótek.Bardzo chciałabym się zarazić, ale jak dotąd na chęciach się kończy. Jakiś czas temu dłubałam makatki, przestałam i różne kłębki się plączą. Należałoby to wykorzystać a jakoś nie mogę się zmobilizować...
    Miłego i owocnego majowego pobytu i dużo, dużo zdrowia!Serdeczności.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Na każdego przychodzi pora i zaczyna coś dłubać. Na siłę to nic nie wychodzi, więc lepiej poczekać. W którymś momencie kłębki zawołają ;-).
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń