Pokazałam kiedyś pozwijane paski ze szmatek. Cięcie starych ubrań zabrało mi latem sporo czasu. Mam strasznie dużo szmatek uzyskanych z bluzek, sukienek i itd. trochę wykorzystałam na koszyki, podkładki, ale jakoś nie widać , żeby coś ubywało. Nie przyznam się ile mam pudeł tego "dobra" bo to już wygląda na szmaciarską chorobę hi hi. W każdym razie któregoś dnia naszedł mnie zapał na wykorzystanie pracowicie pozwijanych kłębków i zrobiłam podkładki pod filiżanki. Są grube i dosyć sztywne, myślę , że doskonałe na taras, albo ogrodowy stolik.
zrobiłam też wierzchy do poduszek, które czekają na wykończenie i dwie bardzo kolorowe podkładki pod talerze. Pokażę w następnym poście. Pewnie nie wszystkim spodoba się taki sposób wykorzystania niepotrzebnych ubrań - słyszałam już uwagi typu: nie opłaca się robić takich rzeczy bo można kupić tanio w ... - ale wykonanie użytkowej rzeczy z czegoś co pozornie nadaje się już tylko do wyrzucenia może być świetną zabawą.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.
No po prostu cudo!!!! A ja jestem jeszcze w trakcie zbierania takiej "wełny" na dywanik! Uwielbiam recyclingi! I kocham wykorzystywanie reszteczek!!!!! :-)
OdpowiedzUsuńAniu ja niestety zgromadziłam ogromne ;-) ilości, Kiedyś nie było to takim problemem bo miałam gdzie magazynować.Z drugiej strony jak się chce zrobić coś większego trzeba trochę nazbierać bo nie jest to wydajny materiał. Na podkładki zużyłam szmatki z trzech bluzek. I okazało się , druty sprawdzają się równie dobrze jak szydełko. Następnym razem potnę węższe paski i może jakiś pledzik wydziergam.
UsuńŚwietne podkładki. Ja też bardzo lubię, kiedy bezużytecznym już rzeczom można dać drugie życie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-), miło mieć towarzystwo w tym drobnym maniactwie.
Usuń