niedziela, 14 lipca 2013

"bez tytułu, bo jakby był to chyba tylko o braku rozumu ;-)"

Dawno nie pisałam, wcale nie z braku chęci, a raczej kompletnego chaosu, który to chaos sama osobiście stwarzam wokół siebie. Jak już się chwaliłam mam piecyk i miałam też ścianę przed piecykiem, o którą wszyscy się obijali bo przejście pomiędzy było raczej dla osób jakby połówkowej postury. Niektórzy też ( nie ja !!!) postanowili sprawdzić gdzie tak naprawdę znajduje się okienko strychowe ukryte za ścianą, przed którą stał stół z półkami robiący za biurko me osobiste, oczywiście zawalony do granic możliwości. Pod stołem też różności się znajdowały. Póki co nie bardzo mnie ciekawość pchała do okienka z braku funduszy i jakoś mniej mi w drogę wchodziło niż ściana, więc mało mnie nie trafiło wiadomo co, kiedy jednego dnia po powrocie do domu zastałam dziurę w owej ścianie wyharataną i kawał drutu sterczący z dziury, który dawał możliwość otwierania okienka , a raczej przytrzymywanie go , żeby z nadmiaru radości, że zostało zlokalizowane nie spadło na podwórko przy okazji waląc kogoś w łeb. Nooo, po prostu wyleciałam z domu jakby mnie stado upiorów goniło. Musiałam jakoś zneutralizować żądzę mordu jaka mnie ogarnęła hihi. Ale co tam,wyjścia już nie było i trzeba było działać. Jestem więc kompletnie zrujnowana, ale nie posiadam już ściany i posiadam okienko. Okienko zostało zaanektowane przez koty, wprawdzie wielkie to ono nie jest, ale na poduchę z kocią osobą wystarcza :-).


Dobry człowiek roboty na kredyt wykonał, niestety materiały musiałam nabywać więc... Teraz powinnam to wszystko odpracować, ale nie ma lekko. O ile na początku prac remontowych byłam pełna zapału to poźniej jakoś mi przeszło. Stare okienko niestety poszło precz, na nowe czekałam trzy tygodnie. W końcu niby wszystko co dobry człowiek miał wykonać, już było zrobione i teraz nastała moja kolej. O, jakie miałam ambitne plany:malowanie, czyszczenie, sprzątanie na wysoki połysk itd. I nic, wstając rano planowałam, że dzisiaj to już na pewno to i tamto.I dalej nic, domki sobie szyłam



innymi pier....mi się zajmowałam, tylko w domu było coraz gorzej. Aż wreszcie powiedziałam sobie dość- już nie mogę na to wszystko patrzeć, nadszedł czas pracy. Zaczynam od kuchni. Pościągałam wszystko ze ścian, pomalowałam deski sufitowe, umyłam wszystko na moim prawie kredensie, a jest tam tego... i w momencie kiedy miałam owijać ów kredens folijką w celu obmalowania( bo innej opcji nie było, instalacja dożywotnia) coś mi tam w głowinie piknęło...i tu właśnie będzie o braku rozumu. Otóż tak mi podpasowało już posiadane okienko, że nabralam chęci na drugie w kuchni właśnie i nie tylko na okienko, ale nawet inne roboty "ścienne". Z przyczyn oczywistych zaplanowałam je na następne lato, więc malowanie akurat kuchni w tym roku mogłam sobie darować. Znowu mi się odechciało, chociaż kuchnię przy tej okazji wypucowałam. Teoretycznie w tym tygodniu maluję większy pokój hm...
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku ;-)

7 komentarzy:

  1. Ile miejsca !
    Okienka, domki, piece superowe są Sisterku :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Piec super, okienko super i obrazeczki - domeczki też rewelacja.:))) Piękne wszystko. Ileż w tobie zapału i energii twórczej. pozdrawiam cieplutko. Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję za odwiedziny i miłe słowa.Bardzo bym chciała, żeby było tak jak piszesz, ale to tylko napady pracowitości ;-).
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  3. Wiesz... Jakbym miała możliwość uszycia takich pięknych domków - to też bym rzuciła wszystko w chol..erę! :-)
    Przecudne te domeczki!
    I nie powiem, mieszkanko na stryszku jest już tak urocze, że bardziej nie może! Więc skąd te pomysły na dalsze upiększanie? Podziwiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu to nie kwestia upiększania mnie pędziła tylko rachunki za prąd. Niestety zanim cokolwiek zaczęłam musiałam mieć za co. Oczywiście i tak wydatki mnie przerosły, ale tak to już jest, zaczniesz jedno zaraz drugie się pcha. To co powychodziło i co myślę o wykonawcy strychu to się nie nadaje do publicznej publikacji. A okienko przy piecu to była konieczność. Inna możliwość czyli kratka wentylacyjna na korytarz, jak dla mnie bez sensu, tym bardziej, że jak jest dużo śniegu okien dachowych nie ma szansy otworzyć. Poza tym to niewielkie okienko całkiem zmieniło cyrkulacje powietrza w mieszkaniu, stąd decyzja o drugim w kuchni.Miło mi, że podobają Ci się domki- bzdurki :-).

      Usuń
  4. Witaj Marysiu:) Ha:) Rozumiem Cię doskonale - najpierw jest zapał do remontu i radość i pomysłów cała góra.. A później zostaje rzeczywistość i .. sprzątanie:) Pięknie u Ciebie na Stryszku, bardzo klimatycznie:), to okienko świetne, żeby posiedzieć przy nim z książką.. A domeczki - super! Dziękuję za odwiedziny u mnie i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anex, okienko okazało się nieocenione i tylko żałuję, że nie mogę od razu zaszaleć z drugim.Ściana i okienko zajęły okropnie dużo czasu i jakoś po drodze mój zapał wyparował :-(. A pomalować pokoje niestety muszę, bo białe ściany, szczególnie na takiej małej powierzchni się brudzą, poza tym gipsowanie, łatanie dziur i inne takie raczej urody nie dodają. Tak czy siak muszę się zmobilizować bo na początku sierpnia Piotruś przyjedzie i chciałabym mieć wtedy czas tylko dla niego :-).

      Usuń