Dziękuję za Wasze wspierające komentarze. Przyznam, że akurat dzisiaj bardzo mi pomogły. To co sie dzisiaj wydarzyło przerosło wszystko cokolwiek mogłam sobie wyobrazić. Przez te kilka dni udało mi się pozałatwiać tyle rzeczy, że byłam z siebie dumna, tym bardziej, że od czwartku zajmowałam się jeszcze matką, która leży i sama jest w stanie przewrócić się tylko na jeden bok. Przede wszystkim najważniejsze: wystawiłam mieszkanie na sprzedaż w piątek i już dzisiaj podpisałam umowę przedwstępną. Nabiegałam się przy tym niemało, bo to mieszkanie własnościowe spółdzielcze i papierków bylo bez liku, ponieważ nabywcami będą młodzi ludzie biorący kredyt hipoteczny. Akurat jestem teraz bardziej mobilna, więc ustaliłyśmy s siostra , że mieszkaniem i innymi rzeczami, które trzeba załatwiać w Łodzi ja sie zajmę , a w tym czasie siostra weźmie matkę na około trzy tygodnie do siebie. Przyjechała samochodem ze swoim mężem i na początku było wszystko ok. Mieli jechac do Ostrowii wieczorem a ja rano na kilka dni do Przemyśla pozałatwiać sprawy z ZOL-em i co się da w MOPS-ie, a także przejrzeć wybrane oferty mieszkaniowe, ponieważ zamierzam kupić matce małe mieszkanie w Przemyślu. Po prostu zajmę się nią, ale nie będę z nią mieszkać w jednym mieszkaniu. Siostra miała się zająć innymi sprawami, niewymagającymi jeżdżenia . Wszystko było ustalone. I nagle grom z jasnego nieba, kolejny niestety. Podpisywałam właśnie w Biurze Nieruchomości umowę przedwstępną, kiedy moja siostra zadzwoniła z płaczem, ze według ich znajomego adwokata pełnomocnictwo jest w jednym miejscu źle napisane. Tu muszę dodać , że ponieważ siostra zażyczyła sobie , żeby przesłać mu je e-mailem, dostał je w czwartek, więc to, że zadzwonił akurat w tym momencie nieco mnie zdziwiło. W każdym razie poszło o to, że w pełnomocnictwie jest zapis, że możemy sprzedać mieszkanie, ale nie ma zapisu, że za uzyskane środki zostanie nabyte dla matki mieszkanie w Przemyślu. Przyznam szczerze, ze o tym nie pomyslalam, poza tym zaden problem bo mozna napisac drugie dotyczace tylko tego, albo notariusz przyjdzie do domu i matka podpisze, w końcu nie jest ubezwłasnowolniona. Żadne pieniądze nie są dla mnie warte tego, żeby mieszkać z nią w jednym mieszkaniu. Ale.......mój szwagier nagle doznał "olśnienia"i doszedł do wniosku, że ja chcę ich oszukać i na pewno owo mieszkanie nabędę na siebie. Przyznam, że ponieważ przez całe życie mam na czole neon z napisem FRAJERKA taka myśl nie przyszla mi do durnego łebka. Niestety jak widać innym przyszła. Stanowczo zakazano mi podpisywania umowy. Wyobraźcie sobie konsternację potencjalnych nabywców i moje tłumaczenia, że problem ich nie dotyczy. W każdym razie umowę podpisałam. Wróciłam do mieszkania a tu niespodzianka, otóż mój szwagier orzekł, że jestem oszustką i powiedziawszy, że do owego oszustwa ręki przykładał nie bedzie odjechał zostawiając moją siostrę , która wyjazdu odmówiła. Potem po nią wrócił i odjechali oczywiście bez matki. Na tym nie koniec, po jakimś czasie siostra zadzwoniła, że wracają , ponieważ on zażyczył sobie obejrzeć umowę. Oczywiście odpowiedziałam, że nie mam najmniejszego zamiaru nic mu pokazywać i nawet nie życzę go sobie oglądać w domu. Przyjechali i rozpętało się prawdziwe piekło. Przynajmniej sąsiedzi mieli rozrywkę bo wydzierał się na ulicy. Mianowicie :on sprowadzi o poranku adwokata, który wszystko odkręci, jakim prawem zatrzymałam zaliczkę, no jakby wydawało mi sie , ze to pieniądze matki i przeznaczone na mieszkanie a nie na jego potrzeby, ja jestem tylko pełnomocnikiem, a to nie jest podział spadku. Jemu jak widać wydawało się inaczej. Moje oszustwo miedzy innymi miało polegać na tym, ze umowa została spisana w biurze nieruchomości, a nie u notariusza, hm nabywając strych i sprzedajac swoje mieszkanie dokładnie w taki sam sposób podpisywałam umowy przedwstępne. Mam wrażenie, że zawsze tak się robi, ale on wiedział lepiej. W każdym razie siostra zadzwoniła do tego adwokata , a była już prawie 22 hi hi i zapytałam go jakim prawem oskarżył mnie o jakieś matactwa. Podobnież nic takiego nie zrobił, tylko mój szwagier go nie zrozumiał. No nie wiem, chyba adwokat powinien odpowiadać za swoje słowa. W końcu przy wtórze krzyków i inwektyw odjechali. Nawet nie powiem jak się czuję :-((. Przecież mogłam napisać to pełnomocnictwo tylko na siebie, a napisałam na nas obie w taki sposób, że możemy podejmować decyzje niezależnie od siebie. Mieszkamy w dwóch końcach Polski i jeżdżenie, żeby na każdym papierku podpisywać się we dwójkę byłoby co najmniej uciążliwe. No, ale jestem oszustką, która podle zatrzymała całą zaliczkę "dla siebie"i na dodatek wzięła na siebie obowiązek zajmowania się matką. Cóż jest mi teraz na dodatek przykro, a zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro jak siostra zaproponowała, że pokaże mężowi umowę to się może uspokoi. Odmówiłam, nie mam zamiaru uspokajać go w jakikolwiek sposób. W tym przypadku powinien się tym zająć odpowiedni lekarz. Siadłam potem do komputera znalazłam sanitarną firmę przewozową i jutro jedziemy do Przemyśla. Drogo, ale z odpowiednia opieką. Musze przyznac , że po raz pierwszy od bardzo dawna bałam się faceta. Zachowywał się jakby oszalał.Nie wiem jak się zorganizuję, bo w przyszłym tygodniu muszę wrócić do Łodzi, a to co mogłabym wydać na opiekę nad matką wydam na przewóz. Ale jak zwykle pewnie sobie poradzę, bo nic innego mi nie pozostaje.
Pozdrowienia od jeszcze smutniejszej mieszkanki stryszku :-(((, chociaż muszę przyznać , że sąsiedzi mnie wspierali i pewnie kiedyś się pośmieję z tego cyrku, ale do "kiedyś" dzisiaj trochę mi daleko.