środa, 17 lutego 2010

"kuzynka ;-) Hobbitów"

Zima nie jest niczym dziwnym w naszym kraju, ale od dawna tak nas nie obdarzała dobrem w postaci śniegu. Biorąc pod uwagę fakt, że w Przemyślu władze mają religijny stosunek do śniegu, czyli "Bóg dał to i weźmie", chodzenie po ulicach wymaga nie lada wytrzymałości, ale co tam, jest pięknie. Przynajmniej tak było w niedzielę, kiedy wybrałam się na spacer. Musiałam odreagować "jasną sosnę". Jest to lakierobejca firmy Dulux, jak napisało na puszce "exskluzywna".Zasadniczo to jest ohydnego marchewkowego koloru. Coś nie mam ja szczęścia do bejc wszelakich. W każdym razie po powrocie ze spaceru stwierdziłam, że trudno, na razie będę miała ohydne nogi pod blatem i półki, bo mam już dość i zmienię kolor jak zrobi się cieplej. Aktualnie czuję się jakbym mieszkała w igloo, albo innej ziemiance. Na dachu co najmniej 25 cm śniegu i to samo na oknach. Raczej trudno je otwierać i wietrzyć, a lakierobejca bezwonna nie jest, oj nie jest. Na spacerze było cudownie i jak widać na poniższych zdjęciach śnieg i zimno zdaje się nie przeszkadzać zwierzynie :-)). Okolica, w której teraz mieszkami w niczym nie przypomina osiedla bloków. Po tym względem przeprowadzka okazała się pozytywna.








Mniej pozytywne jest to, że nadal żyjemy w świecie kartonów. I dopóki nie będzie szafy w przedpokoju ten stan się nie zmieni. Po prostu nie mam gdzie upchnąć tego co zawierają. Jestem zmęczona i sfrustrowana i na dodatek przeziębiona. Kapiący nos nikogo nie nastraja optymistycznie. Ale żeby nie było, że nic się nie dzieje kilka fragmentarycznych fotek.

Nieco zmieniłam koncepcję i nie będzie łóżka z dołów meblowych. Posłużą jako powiedzmy komódki :-) i podstawy pod jakieś cosie. Ten coś powstał z mniejszego dołu i kawałka półek. To efekt niedzielnego odpoczynku. Postanowiłam w sobotę i niedzielę nic nie robić, żeby nabrać oddechu i dystansu i z tego nic nierobienia wyszło kilka rzeczy. Powiesiliśmy zegary i część obrazków, co bardzo zmieniło nastrój w mieszkaniu. Nie zniknęły wprawdzie wątpliwe ozdoby w postaci wszędobylskich kartonów, ale jak się przymknie oczy...


a to kawałek mebla w kuchni powstałego z przyciętych regałów z Ikea. Na razie bałagan na nim totalny i będą jeszcze szufladki na sztućce, ale można sobie wyobrazic jak będzie wyglądał docelowo. Poniżej znajdują się ohydne marchewkowe nogi i półki, ale te pokażę, jak je wyładuję i wiekszości nie będzie widać hi hi
i kawałek łazienki, która jest póki co jedynym wykończonym pomieszczeniem w domu. Zmieścił się w niej regał, który w starym mieszkaniu dzielił największy pokój na dwie przestrzenie, że tak powiem. Jak widać lubię kolor czerwony :-)) .I z okazji dzisiejszego Święta Kotów kilka fotek moich ulubieńców:




Na szczęście się przystosowały i buszują wśród tych wszystkich przeszkód. Co się nie bardzo ludziom podoba , dla kotów stanowi źródło rozrywki i zwiększa możliwości doprowadzania tych "większych" do szału. I z tym optymistycznym akcentem pozdrawiam i do następnego razu :-)).

7 komentarzy:

  1. Przede wszystkim z okazjii Święta proszę przekazać tym CUDNYM wąsaczom dodatkową porcję głasków i tulasków :))

    Mieszkanie jest już fajne! Pewnie Ty zmęczona pracą i przytruta bejcą masz juz dośc tego stanu ;)
    Co mnie zachwyca? Książki!!! Wszędzie!
    Miejsce na nie w kuchni jest idealne :))
    Czy zauważyłaś, jak mało książek widać we wnętrzach prezentowanych na blogach? Czy ludzie nie czytają? A może je ukrywają?
    Łazienka śliczna - przytulna :)

    A co do zimy... W mojej wspólnocie jutro jest coroczne zebranie, więc dzisiaj akcja śnieg ;)
    Usypano na trawnikach 2 metrowe pryzmy sniegu! Jestem wściekła, bo nie wzejdą żadne przebiśniegi, krokusy... Te zwały może roztopią się w czerwcu...
    A było tak dobrze - odśnieżone chodniki na metr, po co wiecej? No to sobie ponarzekałam ;)
    Jajgorsze są skrajności, czego obie doświadczamy ;)
    Ściskam gorąco i czekam na kolejne fotki stryszku :) A propos: czy nie powinni zwalic Ci tego śniegu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluje-mieszkanko juz prezentuje się bardzo sympatycznie !!!!! a z każdym kolejnym dniem bedzie będzie jeszcze piękniej :-)) Wiadomo każda przeprowadzka to "gorzej niż wojna"- kupa stresu,potworne zmęczenie...ale ileż radości w finale-jak wszystko już na swoim miejscu i mozna podziwiać końcowy efekt.Pozdrawiam ciepło i prosze-pokazuj nam dalsze etapy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Koty wygłaskane i wytulone, chyba nawet za bardzo, dzisiaj spłynęła z okien większość śniegu i wylegują się w plamach światła. Ja z bolącą głową i spuchniętym nosem wyleguję się w łóżku lekceważąc bałagan wokół i czytam sobie literaturę brukową :-)). Joanno, zauważyłam , że książki nie są artykułem pierwszej potrzeby w wielu domostwach i coraz częściej pojawiają się jedynie w postaci pięknego albumu na stoliczku. No cóż każdy wybiera to co lubi, a ja nie wyobrażam sobie domu bez książek. To wypróbowani przyjaciele, którzy nigdy nie zawodzą. I niech sobie różni ludzie mówią, że czytanie kolejny raz tej samej książki to strata czasu, dla mnie pewność, że w każdej chwili mogę sięgnąć po jedną z ulubionych i czytać w dowolnym miejscu, pozwala przeżyć sterty kartonów z innymi rzeczami na środku pokoju, bo pierwsze co z nich wyciągam to oczywiście książki. Tym razem jest nieco gorzej, bo drastycznie zmniejszyła mi się ilość półek, ale z czasem coś wymyślę. Co do śniegu to zapewne administrator powinien oczyścić dach, ale nie mam pomysłu jak go do tego zmusić :-((.
    Anulko, dziękuję bardzo i zapraszam.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Coraz ładniej u Ciebie Marysiu...i jak przytulnie:)Co odsłona, to ogromny postęp, moim zdaniem. A jak się uporasz z choróbskiem i zabierzesz za resztę...to dopiero będzie ślicznie:)Kociska jak zwykle pięknie pozują, a ten rudzielec pod kolderką...uroczy po prostu:)Widzę,że rekonesans okolicy już zrobiony, a nawet udokumentowany...miłe dla oka te zimowo-miejskie widoczki;)
    Serdecznie Cię Marysiu pozdrawiam i zdrówka życzę, Ewa:)!

    OdpowiedzUsuń
  5. Marysiu w Twoim mieszkaniu robi się bardzo przytulnie . Widać ,że jesteś wieeeeelką miłośniczką książek bo tych kartonów jest bardzo dużo , a koty wyglądają jak wyczesane do zdjęcia , śliczne , szczególnie ten czarny .
    Jeżeli możesz to odsapnij chociaż jeden dzień bo katar lubi sobie poleżeć , potem jest o wiele lepiej . Kurcze z bejcami też miałam przykre doświadczenia , ale ja malowałam kosze wiklinowe , więc "mała strata krótki żal" , teraz zanim coś przemaluje robię próby od tył ,albo od spodu .
    Widoki ze spaceru rewelacyjne , u mnie na osiedlu śnieg jest w kolorze szaro-buro-czarnym brrrr coś okropnego .
    Marysiu życzę Ci wszystkiego najlepszego , a szczególnie zdrowia bo bardzo go potrzebujesz i nadal wielkiej pogody ducha
    Pozdrawiam serdecznie -Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  6. Kankanko, na razie to chyba jest baśń Braci Grimm ;-), Ewo i Yrso miło mi, że podoba Wam się moje nowe mieszkanie i dziękuje za życzenia zdrowotne. Poleniwiłam się troszkę i pomogło :-))

    OdpowiedzUsuń