poniedziałek, 26 stycznia 2015

"kto tu jest szalony ???"

Sama nie wiem czy to ja zwariowałam czy ...........Spotkało mnie dzisiaj coś przedziwnego. Otóż kiedyś przy jakiejś okazji dowiedziałam się , że jest jeszcze do sprzedania małe pomieszczenie gospodarcze na parterze. Wtedy nie mogłam go kupić bo jeszcze duże spłaty kredytu wisiały mi nad głową, ale teraz jakby jest ciut lepiej. Postanowiłam zadzwonić do właściciela i zapytać czy pomieszczenie zostało sprzedane, bo widziałam, że jest użytkowane. Powiedział, że raczej nie, ale żebym się skontaktowała z biurem nieruchomości, które prowadzi jego sprawy, co też uczyniłam . Pani z biura wszystko sprawdziła, okazało się, że i owszem jest do sprzedania , został zrobiony nowy podział fizyczny i dzisiaj sprawa miała swój finał u notariusza. Z aktem notarialnym udałam się ja do Zarządu, ponieważ zwiększyła mi się ilość posiadanego dobra, a tym samym opłaty. Poprosiłam też administratorkę żeby skontaktowała się z właścicielem  mieszkania ,który użytkuje pomieszczenie i poprosiła o opróżnienie owego ponieważ zostało sprzedane. I się zaczęło. Pan z oburzeniem stwierdził, że posiada - domniemane prawo własności- (cokolwiek to znaczy) do owego pomieszczenia i ja mam wystosować do niego pismo jakim prawem domagam się jego opróżnienia . Jak widać zakup potwierdzony aktem notarialnym to za mało. Miał też pretensje dlaczego nie został poinformowany o sprzedaży. No, ale nie on był właścicielem to niby dlaczego ktokolwiek miał go informować ? Jeżeli chciał kupić to mógł zrobić to samo co ja czyli zadzwonić do właściciela i zaproponować zakup, a nie po prostu zająć. Zarządca żadnej wiedzy o "domniemanym prawie własności" nie posiada. Ten pan na akcie notarialnym posiada mieszkanie z piwnicą i od tego wnosi opłaty. Od pomieszczenia gospodarczego żadnej opłaty nie wnosi czyli koszty opłat do wspólnoty ponosił dotychczasowy posiadacz.
Czyli co? prawny właściciel nie może sprzedać bo ktoś inny uważa, że ma "domniemane prawo własności"?
A ja nie mogę kupić w majestacie prawa czyli, akt notarialny, podatek, wpis do ksiąg wieczystych, zgłoszenie do wydziału nieruchomości ?
Nie wiem śmiać się czy płakać ?
Pozdrowienia ze stryszku

4 komentarze:

  1. Ale się nawyrabiało. A "domniemane prawo własności" to prawdziwy hicior. A co z Twoim rzeczywistym, realnym prawem własności? .....hi,hi......
    Teraz uzbrój się w cierpliwość, ponieważ trochę potrwa zanim użytkujący zwolni pomieszczenie.
    Pozdrawiam serdecznie.
    regian

    OdpowiedzUsuń
  2. Zasadniczo to pomieszczenie jest w opłakanym stanie i zanim zacznę je użytkować trzeba tam zrobić remont, więc niespecjalnie mi zależało na natychmiastowym opróżnianiu. Mogłam spokojnie poczekać do maja. Jednak po takim postawieniu sprawy, ani myślę. Poprosiłam administratora , żeby wysłał do "domniemanego właściciela" , informację o dostarczeniu aktu notarialnego dotyczącego zakupu i w związku z tym ma opróżnić pomieszczenie w terminie 14 dni.Koniec i kropka. Uważam, że jest to sprawa do załatwienia przez administratora i nijak nie zamierzam się w to angażować osobiście, a już na pewno nie mam zamiaru pisać wyjaśnienia i wysyłać drogą oficjalną, czego domaga się domniemany. Jakoś nie bardzo rozumiem dlaczego mam się komuś tłumaczyć z faktu zakupu czegokolwiek. To raczej on powinien wyjaśnić na jakiej podstawie korzysta z cudzej własności.
    Oczywiście nie mam złudzeń, że na tym się skończy, ale spokojnie poczekam na informacje o wpisie do księgi wieczystej, zrobię zgłoszenie w Urzędzie Miejskim i zobaczymy co będzie dalej.
    Pozdrowienia ze stryszku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypuszczam tylko, że był to dziki lokator pomieszczenia....
    Bo gdyby legalnie dzierżawił od właściciela, to oczywiście miał by prawo pierwokupu (przy określonych warunkach dzierżawy) lub ewentualnie z samej przyzwoitości właściciel by mu powiedział o sprzedaży.
    Wychodzi na to, że można gościa trochę postraszyć policją (wiadomo, że nic nie zrobią) i prokuraturą (ci tym bardziej..)...
    Współczuję przeżyć i oczywiście awantur.... :-(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam pojęcia na jakiej zasadzie "domniemany" użytkował pomieszczenie, ale było do sprzedania od dwóch lat i nie była to żadna tajemnica przecież. Wcześniej było nieodpłatnie udostępnione w użytkowanie zupełnie innej osobie, która zmarła. Potem zaczął je użytkować lokator "domniemanego", czyli wyglądało, że należy do niego. Ale... przy okazji zakupu innego mieszkania nabywca też rościł sobie prawo do pomieszczenia bo nie wiem dlaczego wydawało mu się , że powinno przynależeć do nabywanego mieszkania. Po sprawdzeniu aktów notarialnych, podziału fizycznego i innych dostępnych dokumentów okazało się , że do nabywanego mieszkania przynależy piwnica. Kamienica była prywatna i dopóki właściciele nie zaczęli sprzedawać mieszkań były wynajmowane. Było trochę zamieszczania z pomieszczeniami dodatkowymi bo były użytkowane wedle klucza "co mi pasowało to używałem". Natomiast jak zaczęto sprzedawać mieszkania do każdego zostało przypisane określone pomieszczenie. Pomieszczenia gospodarcze powstały z wyłączonych z użytku starych toalet, oprócz tego kupionego przeze mnie bo to po prostu schowek pod schodami niczym w Harrym Potterze :-). O tym, że jest na sprzedaż dowiedziałam się właśnie przy okazji tego całego zamieszania. Było to dwa lata temu i już wtedy rozmawiałam z właścicielem, niestety z przyczyn finansowych nie mogłam kupić. W każdym razie w tym roku zapytałam raz jeszcze i kupiłam. Nie wiem dlaczego "domniemany"rości sobie jakieś prawa bo w dokumentacji wspólnoty nie ma nawet żadnego dokumentu ewentualnego użyczenia. Od czasu całej sprawy minęły dwa lata i jak ktoś chciał kupić to miał wystarczającą ilość czasu na podjęcie decyzji, więc nie wiem skąd nagle pretensje. Właściciel sprzedał temu kto wyraził chęć zakupu.

    OdpowiedzUsuń