środa, 11 stycznia 2012

"na dobry początek :-)) "

Nie potrafię wyrzucić nawet malutkich skrawków. No bo przecież na pewno mi się przydadzą :-)). Niemniej zastanawiam się czy to już jednak nie jest chorobliwe. W tym roku postanowiłam nie czynić żadnych postanowień, bo zwykle nic z nich nie wychodzi, a tylko frustracja zostaje. Jakiś plan jednak trzeba mieć, więc ten rok będzie rokiem porządków szmatkowych. Nie bardzo miałam chęć zaczynać od dużych rzeczy, więc wyciągnęłam pudełka ze skrawkami i tak powstały igielniki. Poduszeczki przeciętnie mają rozmiar 10/10 cm, co dobitnie pokazuje rozmiar mojego maniactwa skrawkowego ;-).





Te trzy poduszeczki mają, że tak powiem "fronty"naszywane ręcznie. To takie moje ćwiczenie na stres. Im większy dół tym mniejsze skrawki naszywam . Osiągam przy tym doskonały poziom oderwania od rzeczywistości hi hi. I mozna w ten sposób wykorzystać materiały, które na tradycyjny patchwork się nie dają z powodu niemożliwości trzymania jakiegokolwiek kształtu.


I z zupełnie innej beczki, byłam na weekend w Krakowie. Czytaliśmy z Piotrusiem Kubusia Puchatka :-)) i byłam na wystawie Turnera w Muzeum Narodowym. W listopadzie nie starczyło mi czasu. Prosto z pociągu pojechałam do muzeum i stałam w straszliwej kolejce żeby kupić bilet, ale było warto. Do Londynu się raczej nie wybiorę więc była to jedyna okazja, żeby zobaczyć obrazy Turnera własnymi oczami. Szkoda tylko, że nie było ich więcej. Obrazy olejne były wspaniałe, ale najbardziej zauroczyły mnie malutkie akwarele.


Dziękuję bardzo za życzenia pod poprzednim wpisem :-). Mój narowisty internet nie zawsze pozwala mi się zalogować i cokolwiek napisać niestety. Dzisiejszy post zawdzięczam sąsiadce, która dała mi hasło do swojego internetu kablowego. Jeszcze rok muszę się męczyć z tym co mam, ale w grudniu koniec i na pewno nie skorzystam już z oferty tej sieci.
Z okazji moich "okrągłych" urodzin przygotowuję malutką niespodziankę dla czytelniczek bloga stryszkowego :-)). Co to będzie ? - o tym w następnym poście.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku :-)

9 komentarzy:

  1. To ja jeszcze raz z życzeniami - życzę Ci, żeby Twoje igielniki były szyte z jednego kawałka. A swoja drogą - cierpię na tę samą chorobę tzn. też trudno mi wyrzucać szmatki, ale poza tym to nie mam cierpliwości żeby coś z tych maleństw zrobić :D - może chcesz trochę, a ja przygarnę maleństwo :D
    P.S.
    A Krakowa i wystawy to szczerze zazdroszczę, choć to brzydko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne te igielniczki :)
    Najbardziej podobają mi się te czerwone w krateczkę -są bajeczne :)
    Pozdrawiam serdecznie i zyczę wszystkiego dobrego w nowym roku :))

    OdpowiedzUsuń
  3. P R Z E Ś L I C Z N E !!!!!!!!!!
    Wspaniałe te igileniczki!
    I zbieractwem też się zatrudniam niestety....

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję bardzo :-)). Tak sobie myślę, że każdy kto zaczyna przygodę z patchworkiem wcześniej czy później"choruje" na niechęć do pozbywania się jakiejkolwiek szmatki. I zbiory się powiększają.Ja już sobie stanowczo zabraniam kupowania, ale...Poza tym jak widać nawet najmniejszy kawałek może się przydać :-). Przyznam, że nie mam cierpliwości do tradycyjnego patchworka i wolę takie "wariackie"bo nie muszę pilnować żeby wszystko było równo i pięknie. Zdaje się, że szczytem moich możliwości w tej dziedzinie jest zszycie kwadratów.Chciałabym bardzo nauczyć się pikowania na maszynie, bo to co mi wychodzi doprowadza mnie do rozpaczy. Może Aniu odwiedzisz Przemyśl? Uważam, że osiągnęłaś mistrzostwo.
    Uchylę rąbka tajemnicy i zdradzę, że jakieś igielniki będą do dostania już niedługo :-).
    Co do wystawy to była extra i byłoby mi naprawdę przykro gdybym jej nie zobaczyła. I w takiej zazdrości nie ma nic brzydkiego :-), wręcz przeciwnie.
    Pozdrowienia stryszkowe.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja tam Ci zazdroszczę tego maniactwa krawkowego, a jeszcze bardziej tego, że tak fantastycznie te skrawki potrafisz wykorzystac.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę że nie tylko patchworkowcy chorują na zbieractwo szmatek, bo ja nie popełniłam w tej dziedzinie ani pół projekciku, a skrawkami szmatecznymi jestem zawalona po sufit. Twoje igielniki są absolutnie cudowne. Może tak jakiś mały tutorialik? Pozdrawiam. Mi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rewelacyjne wykorzystanie każdego kawałka.Ja niedawno zostałam "zbieraczką " skrawków ale już czuję ,że to wciąga.Pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
  8. Marysiu , crazy patchwork , fantastyczna sprawa można zszywać różne gatunki tkanin w dowolnych kształtach , kolorach i wielkościach .
    Marzę aby znaleźć czas i stworzyć coś w tym stylu .
    Na razie zajmuję się zbieractwem , proste i przyjemne zajęcie .
    Też mi się podobają "szkockie" igielniki , ostatnio dużo pracowałam z tkaninami w kwiatki i chyba mi się opatrzyły te łączki .
    Podziwiam Twoje szycie ręczne to moja słaba strona .
    Muszę nauczyć się pikowania metodą tzw. lot trzmiela , fajnie się prezentują patchworki tak wykończone . Tylko mam wątpliwości ,czy moja maszyna podoła takiemu wyzwaniu ?

    Marysiu , niech ten rok będzie dla Ciebie łaskawszy , lepszy i weselszy !-pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  9. Fantastyczne są te igielniki! ja też chomikuję różne skrawki i nigdy nie wiedziałam, co z nimi zrobić (no, prawie nigdy), bo do klasycznego patchworku nie mam cierpliwości. Ale taka podusia? Kto wie, może sobie uszyję...
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń