czwartek, 26 stycznia 2012

"amok zamiast dołka ;-) "

Chciałam przygotować "prezentowy" post, ale jak zwykle moje plany wzięły w łeb. Na początek napiszę tylko, że cieszę się , że igielniki ze skrawków się spodobały i jak tylko wrócę do ich szycia zrobię instrukcję. I oczywiście dziękuję za komentarze. Nie zaglądałam tu długo, ale jak zaraz zobaczycie chyba mi ciut odbiło hi hi.
Zaczęło się od problemu, który generalnie problemem nie powinien być i moim zdaniem wynika z braku podstawowej komunikacji i zrozumienia. Mianowicie okazało się , że to co ja postrzegałam jako zwyczajną troskę Mm odebrała jako totalną kontrolę nad jej poczynaniami. Pewnie wyglądałoby to inaczej gdyby sytuacja była inna. Ale wyszło jak wyszło i obie musimy z tym żyć. Mm uważa, że w Łodzi też by wyzdrowiała i niepotrzebnie ją tu przywiozłam. Wynikają z tego różne sytuacje, które czasem śmieszą a czasem doprowadzają do białej gorączki. Uznała, że już jest zdrowa całkowicie i w związku z tym będzie wszystko robiła sama. I ok, niech robi, ale używając rozumu. Jak wiadomo mamy zimę i pogoda jest zmienna, więc wychodzenie z domu bez telefonu i nic nie mówiąc nie wydaje mi się rozsądne. Sama jestem póki co bardziej sprawna fizycznie, a jakoś nie przeszkodziło mi to w zaliczeniu upadku, po którym ledwo wstałam i to nie od razu. Więc według mnie prośba, żeby wychodząc z domu zabierała telefon i jednak mówiła, że wychodzi jest czymś zwyczajnym, a nie dowodem na to, że nie może nic zrobić bez mojego pozwolenia. Poza tym Przemyśl wprawdzie duży nie jest, ale do tej pory między pobytami w szpitalach i leżeniem w domu nie było wiele okazji, żeby go poznała. No, ale jakoś nie możemy się dogadać. Zasadniczo dla mnie to, że jest coraz bardziej sprawna i samodzielna jest nagrodą od losu, której szczerze mówiąc nie oczekiwałam, więc nijak nie mam zamiaru ani ochoty jej ograniczać i kontrolować. Ale wszystkie te drobne scysje i niemiłe podchody doprowadziły, ze moja krucha z trudem osiągana równowaga poszła precz i znowu byłam jak niedorobiona galareta. I tu wkraczamy w sferę amoku porzucając sferę dołka :-). Otóż jedna moja znajoma posiadająca sklep z materiałami zapytała czy nie chcę resztek obiciówki. Z większych kawałków, które zostają z beli szyje jaśki, ale z tego co zostaje już nic nie robi. Nooooooooo oczywiście jako osoba mająca zaszmacone zaledwie połowę mieszkania przygarnęłam kawałki do niczego mi niepotrzebne. Ale przecież nie mogłam pozwolić żeby poszły do śmietnika. Pewnie gdyby nie ogłupiający dołek to jednak ograniczyłabym moje żądze szmaciarskie hi hi. Już wlokąc potworny wór do domu zaczęłam się zastanawiać na co mi to i co z tym zrobię. Na początek okazało się , że diabelstwo potwornie puszcza nitki co natychmiast odkryły koty, bo wysypałam zawartość wora na podłogę , żeby zobaczyć co właściwie dostałam. Dostarczając kotom upojnej rozrywki zaczęłam kawałki mniej więcej układać kolorystycznie i tak sobie pomyślałam, że może jakieś torby by z tego wyszły ? Z tą myślą udałam się na tzw spoczynek. A od rana się zaczęło i tak trwa już kilka dni. Zasadniczym założeniem było, żeby torba była prosta, szybka łatwa do szycia i bez żadnych bajerów, bo stan umysłu wykluczał jakieś twory wymyślne. Kształt narzucają kawałki, co widać :-) na obrazkach poniżej. Mój osobisty szmaciany świr każe wykorzystywać każdy kawałek, więc ograniczam cięcie do minimum. Torba może być zakupowa, albo plażowa na przykład. Nie są one niczym cudownym, ale chyba lepiej szyć torby niż zamieniać się w trzęsącą galaretę.
Na pierwszym zdjęciu efekt pracy wieczornej. Do końca jeszcze daleko, ale wierzch uszyty :-))

Tutaj gotowa, dość duża. Kolory nie do końca są takie jak na zdjęciach, ale śnieg na oknach nie bardzo sprzyja takim pstrykaczom jak ja co to nie umieją sobie dobrze ustawić aparatu. Mam ten aparat już kilka lat, niestety instrukcja nadal pozostaje dla mnie lekturą mało zrozumiałą.

Torba składa się z trzech elementów, albo czterech jak ktoś woli bo ucha/uszy są dwa Najpierw zszywam wierzch z kawałków, potem podszywam go cieniutką włókniną i prasuję, ewentualnie wyrównuję brzegi i zszywam boki. Następnie to samo robię z podszewką. Torba jest dosyć "mięsista". Szyję uszy, przypinam na prawej stronie i przewracam torbę na lewą stronę. To samo robię z podszewką w której zostawiam kawałek boku niezaszyty. Wkładam do torby prawą do prawej, czyli mam jakby torbę na lewej stronie. Uszy są w środku między dwiema warstwami. Zszywam ze sobą wierzch i podszewkę i przez dziurę przewlekam na prawą stronę . Dziurę zaszywam, wkładam do środka podszewką i przeszywam po wierzchu. I koniec :-).

ta mnie nieco rozczarowała bo tkaniny mają fajne faktury, a torba nijaka wyszła, ale coś wymyśle żeby ją ożywić nieco

"bagietkowa" czyli wąska i wysoka


Ta jest moja ulubiona :-))


Kawałki wykorzystałam też do udomowienia fotela w mieszkaniu na dole. Fotel kupiłam na allegro . Zależało mi na tym, żeby miał drewniane poręcze, był lekki i stabilny. Do tego fotela początkowo zniechęciło mnie pokrycie, ale w końcu zdecydowałam się na niego bo siedzenie wyglądało na dobrze wyprofilowane i takie też jest :-). Poza tym derma czy co to tam jest okazała się w dobrym stanie i doskonale się czyści. Niestety nie nadaje się do bezpośredniego siedzenia dla osoby z odleżyną, ale wykorzystałam kawałki i uszyłam na fotel "ubranko". Na pewno wyglądałoby to lepiej gdyby było jak od tapicera, ale nie umiem, a nie chciało mi się go rozkręcać i obszywać. Ten sposób pozwala też na szybkie zdejmowanie i pranie. Uszyłam prostokąt, podszyłam grubszą włókniną, płócienną podszewką i wszyłam po dwie pętelki na każdym boku. Potem w odpowiednich miejscach przyszyłam guziki i pokrowiec jest spinany w czterech miejscach. Mam nadzieję , że będzie się to trzymało i zda egzamin :-).





Serdeczne pozdrowienia ze stryszku. Oddalam się do szycia, póki jestem w ciągu hi hi. Jeszcze duuuuuuuużo kawałków mi zostało.














11 komentarzy:

  1. Można by pieska w torbie nosić. Szkoda, że dog się nie zmieści...

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Marysiu! Najpierw dziękuję serdecznie za miły oddźwięk w temacie kociej diety:) Kot jest dla nas źródłem nieustającej radości i nauki:) Ale bardzo fajnej! To, co napisałaś wpisuje się w naszą ogólną wiedzę i taką też z doświadczeń znajomych:) Najbardziej cieszą mnie informacje o tej roślinnej części diety, zadziałamy na pewno z kocią trawą. Natomiast jestem przeciwna karmieniu Kota szynką konserwową, bowiem sama jej nie jadam i nie widzę powodu żeby męczyć biedne Zwierzę takim produktem:) No i potwierdziłaś dobre zdanie o suchej karmie, że właściwie zbilansowana wystarcza kotu w zupełności:) Więc przy takim trybie pozostaniemy, a reszta będzie okazjonalna i na deser:)
    Marysiu, a torby cudne! Zwłaszcza te w brązach:) Rozumiem jak najbardziej Twoją potrzebę zajęcia i rąk i umysłu inną materią niż MM.. Ech. Biedna jesteś..
    Serdeczności nadmorskie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł z torbami extra.Jak widać na załączonych przez Ciebie zdjęciach są " dołki " kreatywne.Pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne torby. Obicie pomysłowe i pasuje do koloru ścian. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za lektura :-) znajomą masz super, i te torby no rewelacyjne i świetnie dobrane materiały...a fotel cudo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rewelacyjne torby!
    Ja chcę taką torbę bardzo mocno!!!! :))))
    Wyłaź mi tu szybko z dołka, robota czeka :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Temat toreb nie jest mi obcy , też to przerabiam , ale szyję je z filcu .
    Do dwóch zastosowałam usztywnienie włókniną , ale potem przeszłam na cienką piankę tapicerską / z odzysku , po demontażu kanapy narożnikowej , odzyskałam prawie 2 m fajnego surowca/.
    Twoja "ulubiona" , bardzo mi się podoba i "bagietkowa" tzn. pod względem koloru i wzoru , pozostałe też są super uszyte , ale nie moja kolorystyka.
    Za dwa tygodnie moja mama skończy 80 lat , wiem co nie co o sposobie myślenia starszych osób , czasem jest śmiesznie , ale bywa dołująco . Od pewnego czasu dostarczam mamie dużo lektur , bywa ,że woli je od programów telewizyjnych , a niektóre czyta do późnej nocy tak ją wciągają .
    Ponieważ znam pozycje , które jej polecam , więc mamy o czym porozmawiać przy kawie , aby do wiosny potem mama ruszy do ogródka i tyle ją będę widziała.
    Pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  8. W przerwie miedzy szyciem kolejnych toreb dziękuję za odwiedziny :-). Jedna zyskała już właścicielkę w osobie sąsiadki, która użycza mi internetu i nie chce żebym się dokładała, więc od czasu do czasu staram się jakoś ją obdarować. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia, bo jak zobaczyła te wszystkie torby na wieszaku,( jak się zapewne domyślacie ich ilość już wzrosła, hi hi), to się okazało, że wybór wcale łatwy nie był.Ale w końcu decyzja została podjęta i sąsiadka wyglądała na zadowoloną :-)). Kolejną dostała Mm, ale chyba nie za bardzo ja "uszczęśliwiłam", bo do sklepu chodzi z reklamówką , a torba wisi w domu. Irenko, kolory szmatek są jakie są. Widać ludzie nie bardzo lubią urozmaicenie w kolorach obić kanapowych i fotelowych. Gąbka tapicerska jako usztywnienie byłaby świetna, ale niestety sklep, w którym można było kupić coś takiego już nie istnieje. Co do książek to Mm powoli przypomina sobie, że coś takiego istnieje, wcześniejsze "zainteresowania" nie bardzo sprzyjały czytaniu. Co by nie mówić na pewno nie jest jej łatwo i staram się to rozumieć, tylko czasem przydałoby się też trochę starań z drugiej strony. Anex, moje koty jedzą kocie jedzenie i tak jest najlepiej, ale przyznam, mimo świadomości, że szynka konserwowa z szynką niewiele ma wspólnego to jednak ja lubię i od czasu do czasu jem. Generalnie to nie bardzo jem mięso, tylko ta szynka to fanaberia taka i niestety Gacusiowi się udzieliła, to co wyczynia, żeby wyżebrać kawałek przechodzi ludzkie i kocie :-)) pojęcie. Co dziwne tylko do tej niby wędliny ma taki zapał,innych nie rusza.
    Serdeczne pozdrowienia z nieco zimnego brrrrrrr stryszku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny pomysł z tymi torbami! A pokrowiec na fotel super - moim zdaniem jest zdecydowanie ciekawszy, niż "tapicerskie" pokrycie.
    I trzymaj się!
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  10. A mogłabyć ten fotel pokazać "od spodu"?
    Tzn te guzikowe mocowania?
    Torby świetne - jestem pod wrażeniem Twojej kreatywności i twojego hartu ducha.
    Podczytuję, zwykle się nie odzywam, ale naprawdę - podziwiam Cię!
    Serdecznie pozdrawiam
    Danka

    OdpowiedzUsuń
  11. Do Danki :-))
    Dziękuję za miłe słowa. Fotel jest w mieszkaniu na dole, a chora jestem, więc niestety chwilowo nie zrobię lepszego zdjęcia, ale jak się dobrze przyjrzysz to zobaczysz guzik przy oparciu :-)). To bardzo proste zapięcie jest, ale mogę już powiedzieć , że wszystko się trzyma i nie zsuwa, a fotel jest intensywnie użytkowany :-). Pętelki z materiału są wszyte na bokach przy końcach prostokąta, potem nałożyłam prostokąt na fotel i zaznaczyłam miejsca przyszycia guzików. Pętelka jest na spodzie, a guzik na wierzchu, więc na wierzchu w zasadzie widać tylko guzik :-).

    OdpowiedzUsuń