środa, 8 grudnia 2010

"u mnie do świąt to jeszcze ho ho..."

Roślinka popularnie zwana "Grudnikiem", kwitnie, a ja nie mam żadnego pomysłu na stryszkowe święta, więc póki co takie tam pstryki. Zrobiłam sobie do kuchni obrazki "sztućcowe" i całkiem mi się podobała ściana nad kuchenką. Ale...zaczęłam gotować jak już się otwierało okna i jakoś tak głupio mi się wydawało, że obejdę się bez pochłaniacza. No cóż, całkiem niedawno przekonałam się , że niestety zakup owego stał się naglącą koniecznością. Śnieg na dachu, okno zamknięte a para z garnka hula po całej kuchni. I tak oto w charakterze prezentu świątecznego mam pochłaniacz. Miejsca za bardzo nie było, bo sufit tuż tuż, więc obleciałam wszystkie sklepy ze sprzętem tego rodzaju i przekonałam sie , że chociaż wybór zadziwiający to już ceny tego co mi się podobało mało przyjemne. W efekcie za sumę jaką dysponowałam nabyłam coś takiego w Castoramie. I nie jest to niestety ulubiona Amica. Ale mam owo coś od tygodnia i muszę przyznać, że spełnia swoje zadanie. Poniżej zdjęcie sprzed tygodnia

a tak wygląda teraz :-)

To liczydło uratowałam przed wyrzuceniem do śmietnika. Należało do osoby, która wzbudzała we mnie mieszane uczucia, ale mimo wszystko uznałam, że nie powinno trafić na śmietnik. Szorowałam je przez dwa dni, po wyschnięciu naolejowałam i teraz wisi w kuchni w charakterze kolejnego grata do czyszczenie :-))

Żółty młynek mam po Babci i nadal doskonale mieli kawę. Kawałek mojego zbioru skorupek też zagraca kuchnię. Niektóre mają dobrze ponad 100 lat.

Jesienne akcenty roślinne nadal cieszą oczy w kuchni i w pokoju. Na świąteczne brak pomysłu, ale jutro mam wolny dzień i mam szczery zamiar uszyć jakieś szmacianki pasujące do świerkowych gałęzi. Na choinkę miejsca niet, więc trzeba będzie coś innego wykombinować.


Jak widać kotom bardzo odpowiada zimowe "obszycie" małego pokoju, opanowały i łóżko i fotel. Tylko jej wysokość ukrywa się w koszyku pod stołem. Misiową damę kupiłam w wiadomym sklepie za jedne 4 zł. Jakoś nie mogłam się powstrzymać. Mam sporo misiów z tej firmy i przy moim obecnym stanie posiadania nie przypuszczałam, że jeszcze jakiegoś przywlokę do domu, a tu proszę jaka niespodzianka :-)). Już kiedyś udało mi się w ten sposób wzbogacić kolekcję o niemieckiego misia z 1954 roku.



Serdeczne pozdrowienia ze stryszku :-)).

14 komentarzy:

  1. Jak jasno i przytulnie u Ciebie :))
    Czuje się ciepło :))
    Wszystkie skarby są fantastyczne! I te zacne, jak porcelana, i te codzienne - liczydło ;))
    Sztućcowe obrazki baaardzo inspirujące :)

    Byłam u swoich znajomych w nowo wybudowanym, ogromnym domu... Wielki salon, po którym wiatr hulał, a zimno potęgowała szara terakota na podłodze. Minimalizm, prostota do bólu. Tak wybrali, to im się podoba, ale ja pamietam ich mieszkanie z klimatem - pianino, rodzinne zdjęcia na ścianach, stary futrzak na dębowej podłodze. Tak po ciuchu liczę, że jeszcze coś docieplą, że to dopiero początek urządzania...

    Pozdrawiam cieplutko i ślę głaski dla wszystkich futerek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A gdzie jest zdjęcie koszyczka pod stołem z jej wysokością???
    Też chciałam tego kotka pogłaskać...
    Twoje mieszkanko jest przeurocze! Ma taki ciepły klimat. Kuchnia jest przepiękna.
    I mam nadzieję, że już wieczorkiem pochwalisz się ozdóbkami świątecznymi!

    OdpowiedzUsuń
  3. W moim przypadku wszelki minimalizm odpada. Instynkt zbieractwa i gromadzenia mam rozwinięty wręcz w nadmiarze. Czasem się zastanawiam czy niektórym ludziom naprawdę podobają się "puste" kliniczne wnętrza, czy też pociąga ich łatwość utrzymania porządku. U mnie niestety zupełnie odwrotnie. Wszystko na wierzchu, rupiecie i książki wszędzie. Zwierzaki leżą gdzie chcą. Nie jestem boginią porządków domowych i nie biegam ze szmatką. Ale wydaje mi się, że ludzie , którzy przychodzą w odwiedziny dobrze się tu czują. Szczególnym powodzeniem cieszy się kuchnia :-) i kanapa w pokoju. Obrazki "sztućcowe" podpatrzyłam w jakimś czasopiśmie. Wykorzystałam stare łyżeczki kupione w Krakowie na "starociach".
    Zdjęcie jej wysokości przy najbliższej okazji, pod stołem nie bardzo było ją widać.
    Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Twój stryszek i jego klimat. Proszę o więcej zdjęć i wpisów:)) Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  5. Marysiu pozachwycałam się twoimi poduszkami, kapkami , bardzo klimatycznie się zrobiło , pooglądałam sobie i inne detale , nowe i te których nie przyuważyłam przy mojej bytności u ciebie. Ślicznie jest na twoim stryszku. Pozdrawiam zarobiona po łokcie Aśka.

    OdpowiedzUsuń
  6. wszystko bardzo śliczne i tu podzielę się komentarzem mojej córki która ma lat 7. Po przeglądnięciu zdjęć wszystkich, powiedziała mamo tu jest tak pięknie jak w moim wymarzonym domku dla lalek.
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Marysiu...no niech tylko Twój stryszek wypatrzą "zwiadowcy" z pism wnętrzarskich, to będziesz miała najazd ekipy fotograficznej...:)Oj, a mieliby tam wiele cudeniek do obfocenia...np.liczydło, jako super pomysł na ozdobę ścienną:)!Ja Ci to mówię, że wczesniej czy później masz TO jak w banku!!!:)
    Pozdrawiam serdecznie. Ewa:)!

    OdpowiedzUsuń
  8. Marysiu , kupiłam sobie misia , tak sama sobie bo nikomu by nie przyszło do głowy , aby "starej babie" kupić misia . Jest piękny , hmmm tak myślę bo widziałam go na stronie internetowej , cena była akurat , więc zakupiłam przy okazji kupna zabawki dla chrześniaczki .
    Teraz czekam na jego przyjazd .
    Jednak do Twoich miśków to on się nawet nie umywa , zero przeszłości i historii.
    Wiesz jak lubię Twoje mieszkanie na stryszku , tutaj czuje się ,że mieszkają sympatyczni ludzie , z każdego kątka wyziera coś dobrego , miłego , przytulnego i cieplutkiego .
    Czasem oglądam programy z cyklu "urządzamy małe wnętrze". Im się zdaje ,że urządzają ,oni tylko ustawiają meble .
    Kuchnia bardzo mi się podoba , świetnie mieszasz i łączysz nowoczesne sprzęty ze starymi przedmiotami , a suche bukiety i kompozycje też lubię .
    Pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  9. Będę się czepiać! A co! Młynek po babci i owszem ale zapomniałaś dodać, że podstępem wyłudzony od własnego sistera!!!Czuję się niedowartościowana i żądam sprostowania! :-)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiaw dziękuje i postaram się, Ewanko, dom dla lalek to poważna sprawa, cieszę się , ze twojej córeczce się podoba stryszek. Ewuniu byłam świadkiem takiego fotografowania do gazety i raczej nie bardzo widzę coś takiego na stryszku, a poza tym mimo Twoich miłych słów to raczej mało prawdopodobne :-). Yrso, na misia nigdy nie jest za późno i z czasem ten Twój też będzie miał swoja historię, a najważniejsze, żebyś Ty się z niego cieszyła. Bardzo mi milo, ze jak patrzysz na stryszek to budzi w Tobie takie pozytywne uczucia.
    Siostro droga wypraszam sobie takie gadanie , że wyłudziłam z premedytacją !!! Przypominam, ze jak wreszcie po moich usilnych wieloletnich prośbach , wreszcie przywiozłaś go do Przemyśla, raczej nie wyglądał kwitnąco. Stanie nad kuchenką gazową nie służyło mu zbytnio. Ale tak czy siak mam go hi hi.
    Asiu, mam nadzieję , że znajdziesz czas po świętach i zajrzysz do mnie :-).
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. jak tu cudownie, cieplutko, ślicznie- nawet nie wiesz ile energii od Ciebie czerpię - całuski; dzięki że jesteś z takim rozmachem cudownym!

    OdpowiedzUsuń
  12. Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie rodzinnym i wszelkiej pomyślności w nadchodzącym roku.

    OdpowiedzUsuń
  13. Aby Święta były wyjątkowymi dniami w roku,
    by choinka w każdych oczach zalśniła blaskiem,
    By kolacja wigilijna wniosła w serca spokój
    a radość pojawiała się z każdym nowym brzaskiem.
    By prezenty ucieszyły każde smutne oczy,
    by spokojna przerwa ukoiła złość
    By Sylwester zapewnił szampańską zabawę,
    a kolędowych śpiewów nie było dość!

    Radosnych Świąt życzy Barbara. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. zakochałam się w Twoim stryszku:)))

    OdpowiedzUsuń