poniedziałek, 25 stycznia 2010

"przeprowadzka w toku"

Praca wre, że tak powiem, ale do końca jeszcze ho ho ho, a w piątek trzeba się wyprowadzić. Widoki na zainstalowani toalety marne bardzo, więc kto wie , czy nie trzeba będzie korzystać z jakiegoś wynalazku ;-)). Dzisiaj rano stawiłam sie gotowa do prac malarskich i Pan Zygmunt, który tworzy łazienke powitał mnie wiadomością, że nie ma wody. Okazało się , że zamarzła woda w pionie. Co i rusz pojawiają się takie atrakcje niestety. Wczoraj miałam dokonać zakupu baterii do umywalki i innych d..pereli łazienkowych. Wcześniej wybrana umywalka odpadła, bo niestety okazało się , że siedząc na toalecie opierałabym na niej brodę. Póki co jeszcze nie muszę się tak podpierać , więc zakupiona została zupełnie inna, tym samym wybrana bateria była zupełnie z innej bajki. Poszłam do Castoramy już po powrocie do domu (dosyć złachmaniona szczerze mówiąc) i bezmyślnie zaczęłam ładować do koszyka różne rzeczy wybrane wcześniej i dobrze, że w pewnej chwili coś mnie tknęło. Pobiegłam do umywalki, którą zaposiadam i przymierzyłam do niej baterię z koszyka. No, to był widok hi hi. Tym samym musiałam zrezygnować też z pozostałych rzeczy. Nadal więc nie mam baterii, ale za to mam lustro :-)). Chwilowo to tyle z wiadomości przeprowadzkowych. Musze leciec z powrotem. Dzisiaj jeszcze mam w planie bejcowanie mebla, który wykonał do mojej kuchni mąż koleżanki.
Dziękuję za dobrą energię przesyłaną w komentarzach i przepraszam, że nie odpisałam na każdy, ale cieszę się każdym slowem :-)).

4 komentarze:

  1. Marysiu , jestem pełna podziwu dla Ciebie , masz w sobie tyle siły i mimo wszystko poczucia humoru , a przecież to co Cię spotkało do przyjemności nie należy . Ktoś inny popadłby w stan przygnębienia i rozpaczy , a Ty działasz . Oglądałam zdjęcia w poprzednim poście i nowe mieszkanie zrobiło na mnie dobre wrażenie
    / pewnie dlatego ,że zawsze podobały mi się skosy / jest jasne i przytulne . Jestem pewna ,że dobrze się w nim urządzisz i z czasem polubisz . Trzymam kciuki , aby pogoda i inne złośliwe moce nie utrudniały Ci życia oraz , aby los zaoszczędził Ci innych przykrości .Pozdrawiam Cię ciepło z całego serca -Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja slę kolejną porcję samych pozytywnych mysli i życzeń, aby chciaż kibelek juz był ;))
    Ale wszystko pójdzie ok, bo jak jest pan Zygmunt... Wiadomo - wachowiec najważniejszy!

    Ściskam gorąco :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Marysiu, mam nadzieję, zedajesz radę !!! Trzymam kciuki i czekam na dobre wieści!!!
    Pozdrawiam. Aśka

    OdpowiedzUsuń
  4. Yrso, czasami dopada mnie taki stres, że nic tylko się ukryć, ale to nie rozwiązuje sytuacji, więc muszę iść dalej, czasem nawet udaje mi się dostrzec w tym wszystkim nieco humoru. Uśmiech podobno pomaga :-) najbardziej. Joanno dziękuję, a Twoje dobre życzenie co do kibelka się spełniło :-)).Dziękuję Asiu za trzymane kciuki.

    OdpowiedzUsuń