piątek, 22 kwietnia 2016

"wróciłam ;-(( "

Po pierwsze dziękuję bardzo za komentarze pod poprzednim postem. Wróciłam z Gliwic w poniedziałek. Trochę przeziębiona i trochę zdołowana. Nie będę się rozpisywać. Radioterapia okazała się nieskuteczna. Czy sposób w jaki była przeprowadzona miał na to wpływ? - nie wiem, może tak, może nie. Gadanie, że nowotwór nie dość, że rzadki to przez umiejscowienie" najrzadszy z rzadkich"(cytat z pani doktor) niespecjalnie mnie pociesza. Co mi zaproponowano? - ano nic konkretnego. Kolejne badanie w lipcu i zobaczymy co się będzie działo.  Nawet nie chce mi się pisać, bo jedyne co mogłabym to słowa zwane brukowymi.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.

12 komentarzy:

  1. Brakuje mi słów, żeby wyrazić to co czuję po przeczytaniu Twojego posta.
    Biłam się z myślami, co będzie lepsze moje milczenie, czy komentarz. Pisząc komentarz chciałabym, żebyś wiedziała, że jestem z Tobą, tak jak i pozostałe czytelniczki tego bloga.
    Życzę dużo zdrowia i sił. Pozdrawiam.
    regian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Regian. Samej nie chce mi się pisać na temat tego jak zachowywała się pani doktor. Nie rozumiem tego tak samo zresztą jak moja POZ. w każdym razie od poniedziałku biegam ze skierowaniami po miejscowych doktorach z nadzieją , że coś poradzą, że tak powiem doraźnie. Na razie nieco zdołowana jestem, ale jak zwykle kopnę się w tylną część ciała i się pozbieram bo co innego mi pozostaje.
      Pozdrawiam ;-)

      Usuń
  2. Witaj Marysiu !
    czuje dokładnie to samo co Regian , codziennie wchodziłam na Twojego bloga i oczekiwałam dobrych wieści w myśl zasady " myśl pozytywnie , oczekuj dobrego , a się spełni " .
    Podziwiam Cię za silną osobowość ,że się nie poddajesz , walczysz w miarę swoich możliwości i zachowujesz /przynajmniej wobec innych / pozorny spokój .
    Masz rację pisząc " bo co innego nam pozostaje ? "
    ale ja myślę ,że czasami siła woli i wiara w lepszą przyszłość pomaga pokonać chorobę , a czasem inne przeciwności losu .
    Nie tracę nadziei , Tobie życzę zdrowia i dużo sił , pozdrawiam serdecznie -Irena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo Irenko :-). Staram się nie poddawać. Mam umówioną wizytę u neurochirurga w Warszawie. Zobaczymy co z tego wyniknie. Bezczynne czekanie na kontrolę w lipcu na pewno nie poprawi sytuacji.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  3. Witaj Marysiu! Niezmiernie przykro, że tak odbywa się leczenie w naszym pięknym kraju.. Bo kraj naprawdę piękny, tylko ludzie i ich systemy zawodzą.. Brakuje słów, tych normalnych, żeby napisać, co się czuje, bo tych niecenzuralnych to dużo chciałoby się użyć.. Nie mniej jednak - trzymaj się Dzielna Kobieto i nie poddawaj! Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Anex. Na pierwszy etap leczenia nie mogę narzekać. Od momentu rezonansu do operacji minął tylko miesiąc. Co prawda sami musieliśmy szukać lekarza i tu pomocny okazał się internet, ale potem już było szybko. Chyba to mnie rozbestwiło ;-) i nie byłam przygotowana na późniejsze wydarzenia.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Trzymaj się Kochana. I nie poddawaj.
    Jestem z Tobą i przytulam z całego serca.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. jedziemy za chwilę do Gliwic na pierwszą frakcję, całuje Cię mocno Marysiu, też nie wiedziałam o przeszkodzie jakim jest metalowy implant, Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Doroto i trzymam kciuki, żeby wszystko poszło dobrze i przede wszystkim z dobrym efektem. Pacjent nie musi wszystkiego wiedzieć, nawet lekarz nie musi. Uważam jednak, że kierując na określoną terapię powinien wiedzę na jej temat posiadać. Tym bardziej, że dotarcie do tej terapii nie jest łatwe i bardzo niepewne.
      Pozdrawiam serdecznie i odezwij się po terapii.

      Usuń
  6. :) odzywam się Marysiu, następne 2 i 5 maja. Jest ok, mam lekkie zawroty. W sicie na głowie, czyli w czasie podróży w kosmos :)kiedy to wielkie, białe oko zaglądało z różnych stron, przypominałam sobie spacer, odtwarzałam kroki i zapamiętane detale, pomaga, pozdrawiam Marysiu serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też się wyłączałam, myśląc o różnych rzeczach. Pierwszy raz okropnie się bałam ze względu na bliskość rdzenia. Obsługa bardzo miła co też nie jest bez znaczenia jak leżysz te kilkadziesiąt minut bez ruchu. O ile mam mocno mieszane uczucia do kliniki to nie dotyczą one samego napromieniania. Nie rozumiem tylko dlaczego doktor, który wszystko dla mnie planował nie zauważył, że będą święta i nie uwzględnił możliwości awarii. Spowodowało to , że miałam raz tygodniową , a raz pięciodniową przerwę. Ale nie ma się co oglądać do tyłu. Pozbierałam się i dalej szukam. Na 9 maja mam wizytę u neurochirurga w Warszawie. Zobaczymy co z tego wyniknie.
    Pozdrawiam serdecznie i cały czas przesyłam pozytywne wibracje :-)).

    OdpowiedzUsuń