środa, 5 listopada 2014

"nacieszam się sypialnią :-) czyli..."

Czyli niestety zagracania ciąg dalszy. Na początek widok z drugiej strony czyli od tzw wezgłowia :-)

Jak widać "dobre duchy"znalazły swoje miejsce i pchają się za zasłonę. Za którą jest wnęka kominowa, kiedyś będzie tu szafa, przynajmniej taki jest plan. Obecnie jest tylko reling i półki. Wszystko to litościwie zasłoniłam żeby nie dostawać ataku paniki jak tylko na to miejsce spojrzę.Powinnam się pozbyć wielu rzeczy, ale nie umiem, aczkolwiek pewne drobne ruchy poczyniłam. Dwa spore worki z ubraniami wywędrowały z domu przy okazji jesiennych porządków w szafie. Niewiele to zmieniło w ogólnej sytuacji hi hi, ale...
I kilka rupieci i innych takich z bliska
Do powstania niby drzewka przyczynił się Antoś :-). Była to naprawdę ładna jemioła, która miała doczekać rytualnego corocznego spalenia po przyniesieniu nowej. Na czas remontu powiesiłam ją w kuchni nad stołem (wcześniej wisiała obok zegara), które to miejsce było już w zasięgu Antosia. Cóż, zdewastował jemiołę doszczętnie, ale nie mogłam jej tak całkiem wyrzucić, wiadomo tradycje trzeba podtrzymywać :-), więc obcięłam smętne resztki przykleiłam na wosk do świecznika i oto mam nieomalże wiktoriańskie coś. Jest to oczywiście bardzo niedoskonała wariacja na temat bo powinna to być gałązka korala, albo szkielet innego morskiego żyjątka. Dodałam kilka rupieci, czyli jak zwykle zagęszczam. Lampa obok musiała zostać przykręcona, Antosiowi bardziej się podobała leżąca na podłodze. Dostałam ją od babci i chociaż dzisiaj nie kupiłabym takiej to ma wartość sentymentalną.
jeszcze jedna rama znaleziona na przykamienicznym śmietniku hi hi. Ktoś sprzątał piwnicę i wyrzucił. Nie mam pojęcia skąd pochodzi, w kamienicy nie ma takich okien. Przez całe dorosłe życie miałam w domu dwa lustra, jedno w łazience drugie w przedpokoju (okrągłe w sosnowej ramie). A teraz jedynym miejscem bez lustra jest kuchnia, ale nic straconego hi hi. Mam skłonności do popadania w manie przeróżne i taką manią stały się ramy okienne.
mały wianek, zostały mi dwa kwiatki, wianek zwinęłam z łozy

córka znajomych narysowała kiedyś Królewnę :-), a poniżej "dzieło" Piotrusia z wakacji, przedstawiające dziadka Jacka na traktorze hi hi
malutka rzeźba ze szkła, kupiona przy okazji zwiedzania Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie. Bardzo polecam, program zwiedzania ciekawy i piękne szkła na wystawach. Jest tez sklep, w którym każdy znajdzie coś dla siebie.
i jeszcze Antoś, który uznał, że ten pokój należy tylko do niego. Jak ma dobry humor pozwala tam bywać innym osobom ludzkim i kocim :-).
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.







6 komentarzy:

  1. Pięknie, przytulnie, klimatycznie....."Nacieszaj się" sypialnią razem z Antosiem.......hi,hi.
    A jak tam Twoje zdrowie?
    Pozdrawiam.
    regian

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Regian. Moje zdrowie średnio, chyba nieco przeceniłam własne możliwości, więc reszta mieszkania odłogiem leży. Wszystko inne zresztą też :-(. Ale będzie lepiej, innej opcji nie biorę pod uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja Ci zazdraszczam Sisterku-może kiedyś i ja...

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczny i wspaniały klimacik. Jest tylko dla mnie rzeczą niepojętą ... jak Ty z tych cudowności ścierasz kurze???????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, nie jestem boginią porządków domowych, więc niestety... rupieciarnia to nie jest miejsce do mieszkania dla alergików i wrogów absolutnych kurzu. Staram się, żeby nie zalegał i odkurzam mniej więcej, a przeciętnie raz na miesiąc ściągam wszystko co jest do mycia i myję ;-). Ale bywa gorzej jak mnie chandra dopadnie i wstanie z łóżka jest wysiłkiem. Czasem sobie mówię, że mam dosyć i pakuję wszystko do pudeł celem wprowadzenia minimalizmu czyli żadnych rupieci haha. Jaki jest efekt tych zapędów widać na zdjęciach. Dobrze, że stryszek mały jest, bo strach pomyśleć co mogłabym naściągać do domu kilkupokojowego :-).

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń