czwartek, 28 lipca 2011

"w wielkim skrócie"

Dziękuję, że zaglądacie do mnie i nawet się niepokoicie jak nic nie piszę. Tym razem po prostu nie mam czasu na nic. Jak tylko udało mi się zakończyć wszystkie sprawy w Łodzi, zaczęła się bieganina w Przemyślu. Zakup mieszkania, wszystkie sprawy meldunkowo-licznikowe itd., kto się przeprowadzał najlepiej wie jak to wygląda.
Mniej więcej w połowie lipca zaczął się remont. Niestety ta ekipa, która miała pracować była już zajęta, ale podsyłają mi swoich znajomych fachowców i jakoś to idzie. Kamienica jest stara, więc w trakcie wychodzą różne "kwiatki", które mocno podnoszą mi ciśnienie, ale mam nieustającą ;-) nadzieję , że uda się zakończyć pracę w założonym terminie. Mieszkanie kiedyś tam było po prostu jednym z pokojów dużego mieszkania, po wojnie kwaterunek podzielił jedno na trzy. Powiedzmy "toalety" były na półpiętrze. Potem ktoś próbował zrobić sobie kuchnię i łazienkę, niestety to co wyszło, nadawało się tylko do rozbiórki. Mam już za sobą etap demolki, planowania nowego podziału, i dzisiaj zakończyło się stawianie nowych ścian. Jak tylko coś się wyłoni z tego remontowego chaosu pokażę zdjęcia.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku :-))

5 komentarzy:

  1. Marysiu, ufff.. Żyjesz! :))) Tak sobie myślę, że masz teraz .. urwanie głowy, delikatnie mówiąc.. Ale dobrze, że dajesz znak życia, bo myślę o Tobie jak tam się sprawy mają i te Twoje DUŻE, rodzinne i podwórkowe :)
    Powodzenia w tym remontowym czasie - a NADZIEJA - Matką sukcesu!!!
    Cieplutko pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. powodzenia anna z bieszczadów

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymaj się dzielnie!
    Tak to z remontami jest - ruszysz z jednej strony a z drugiej wszystko się wali...
    Oby tylko do przodu szła robota! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj !
    Tak sobie myślałam ,że walczysz na froncie remontowym .
    Ze swoim mieszkaniem na stryszku poradziłaś sobie wspaniale z tym dla mamy też sobie poradzisz , ale najgorsze są te podstawy burzenie , stawianie , instalacja i "niespodzianki" .
    Pamiętam swój remont miało być szybko i niedrogo , a trwało kwartał i zeżarło wszystkie pieniądze.
    Po dwóch miesiącach miałam wrażenie ,że fachowcy zamieszkali u nas na stałe i wszystko mi zobojętniało , gdy wreszcie skończyli nawet mnie to nie ucieszyło .
    Dobrze chociaż ,że upały odpuściły , życzę Ci spokoju i dużo , dużo zdrowia oraz optymizmu - pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  5. remont po remoncie
    skąd Ty na to bierzesz zapał?

    OdpowiedzUsuń