środa, 23 września 2009

"nie mogłam się powstrzymać :-)"

Dostałam nowe zdjęcia Gacusia i po prostu musiałam je pokazać :-). Ma już prawie 4 miesiące. Widziałam go tylko raz jak był jeszcze malutki, a teraz to całkiem spory kotek.



ten kocyk zrobiłam dla Nory jak była malutka. Potem dostał go Gacuś i jak widać wlecze go wszędzie ze sobą. Mam nadzieje , że to nie jakaś odmiana choroby sierocej, tylko po prostu lubi spać z kocykiem. Ma dwie kocie ciotki, które się z nim bawią, więc nie powinien czuć się samotny.


Jak wyjeżdżałam z domu , to geranium było o połowę mniejsze, jak widac lato na balkonie mu posłużyło :-), Gacusiowi chyba też się podoba.

8 komentarzy:

  1. Uroczy rudzielec.
    Geranium ogromniaste,uwielbiam jego zapach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale przystojniak rośnie z Gacusia :) . Pozdrowienia i głaski przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie pozował do zdjęć, jakby wiedział dla kogo one będą ;))
    I ma wspaniałe miejsce do spacerków - balkon wygląda jak ogród :))

    POzdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No i nie powstrzymuj się Marysiu, ja proszę o więcej takich kocich fotek:)A z tego rudzielca, to ale przystojny młodzieniec:)Taki w sam raz dla mojej rudej Sznytki.) Sznytka i Gacuś, fajna byłaby z nich para:)A swoja drogą to imię tego przystojniaka jest mi jakoś dziwnie znajome?:))) A geranium, imponujących rozmiarów roślinka, nie ma co:)Ciepluteńko pozdrawiam, Ewa:)!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dorodne ,ładne geranium ,lubię jego zapach , czasem sobie rozcieram w palcach , aby pachniało dłużej i intensywniej . Kotek też jest zainteresowany tym okazałym krzaczkiem . Gacek ma b.ładny kolor futerka , na przedostatnim zdjęciu wygląda jakby coś kombinował . pozdrawiam Yrsa

    OdpowiedzUsuń
  6. W imieniu Gacusia dziękuję za uznanie dla jego niewątpliwej urody :-)), też bardzo lubię geranium, ale jakoś nigdy nie miałam, to jest pierwsze i mimo, że szczepka była niezbyt piękna i jak wsadziłam do ziemi to najpierw hodowałam badylka, dwa listki, które miała zaraz opadły, to potem się rozszalało. Ewo myślę , że jak Gacuś podrośnie, niestety czeka go los Farinellego, a co do imienia to lubię nietoperze a on miał takie wielkie uszy, że imię było oczywiste :-)).

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozumiem Marysiu, trudno by było zapanować nad kocurkowymi zapędami miłosnymi. Ja nie zdecydowałam się na zabieg u Sznyci, jakoś wolę gabinet weterynaryjny omijać szerokim łukiem, jeśli nie ma takiej konieczności. Ale za to mam, nie zliczę ile razy w roku, „cierpiącą z miłości” kotkę + wiejskie kocurki siedzące na parapecie za oknem. Wielce to niebezpieczny czas, bo Sznytka tylko patrzy, żeby mi śmignąć między nogami, jak wchodzę do domu:) Do tej pory jakoś się udawało ją upilnować, ale jak to będzie dalej, to nie wiem? To tyle (jak na razie) o kocich sprawach…pozdrowienia ślę jak zwykle cieplutkie, Ewa:)!

    OdpowiedzUsuń
  8. Też mam rudego kotka Koriego. Twój na zdjęciu jest prześliczny. Pozdrowiania od Koriego. Asia

    OdpowiedzUsuń