Wieczorem, albo rankiem przed pracą coś tam sobie dłubię. Teraz opanowały mnie pachnące lawendą poduszeczki. Można je trzymać w szafach, szufladach, albo tak jak ja wykorzystać jako poduszeczkę do szpilek :-)).
Witam Cię Marysiu:)! No to teraz będę mogła Ci "towarzyszyć" w tych Twoich "podróżach z myszką" :) Dzięki uprzejmości pewnej przemiłej osoby. mam wreszcie możliwość komentowania na blogspocie:))) A tak mi tego brakowało...Szkoda, że dopiero teraz, ale lepiej późno niż wcale:)Zapachowe woreczki śliczne Ci wyszły i znowu się powtórzę, ale takie w Twoim stylu...:)Pozdrawiam jak zwykle niezwykle serdecznie, Ewa:)
Śliczne:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pragnę dodać, że taką poduszeczkę zawiesiłam w aucie i pachnie mi tam pięknie! Buziaki!
OdpowiedzUsuńWitam Cię Marysiu:)! No to teraz będę mogła Ci "towarzyszyć" w tych Twoich "podróżach z myszką" :) Dzięki uprzejmości pewnej przemiłej osoby. mam wreszcie możliwość komentowania na blogspocie:)))
OdpowiedzUsuńA tak mi tego brakowało...Szkoda, że dopiero teraz, ale lepiej późno niż wcale:)Zapachowe woreczki śliczne Ci wyszły i znowu się powtórzę, ale takie w Twoim stylu...:)Pozdrawiam jak zwykle niezwykle serdecznie, Ewa:)
Miło, że poduszeczki się podobają i nawet jedna pachnie w samochodzie :-)). I bardzo się cieszę Ewo, że już możesz pisać na tej blogowni.
OdpowiedzUsuń