Zima w tym roku trochę dłużej potrzymała , a po ogromnych opadach śniegu podwórko wyglądało nieciekawie. Myślałam, że z zeszłorocznych roślin nic nie przetrwa. Coś tam jednak zaczęło się pokazywać i mimo postanowienia, że nawet palcem , tam nie ruszę jednak się ugięłam. Na tzw. dobry początek spędziłam na podwórku 5 godzin zbierając śmieci. W końcu do śmietnika daleko . Ale nic, pozbierałam, ogarnęłam, coś tam posadziłam i wyglądało to tak.
Na początku wiadomo nie za wiele roślinności, ale potem wszystko jakby postanowiło pokazać, że jednak chce rosnąć i błaga, żeby nie zostawiać odłogiem. Więc się starałam, zbierałam ohydne ślimaki,znajoma przytaszczyła cały worek różności ze swojego ogrodu, Mm aksamitki kupiła, sąsiadka stryszkowa też odwiedziła ogrodnika i wydawało się , że w tym roku to już będzie naprawdę ogrodowo bardziej niż podwórkowo. Wprawdzie bez szaleństw, bo różne roboty remontowe będziemy w kamienicy robić, więc nie ma co inwestować w zaplanowany ogród, ale jednak miło i przyjemnie. Po inwazji ślimaków , kupiłam nowe sadzonki, bo w końcu byle ślimak mnie nie pokona nawet jeśli występuje w ilościach hurtowych. Ale na ludzi nie ma sposobu. Ktoś się "zabawił"i polał rośliny czymś co je spaliło. Wyglądało to tak, jakby szedł sobie przez podwórko i machał butelką, w co trafił niestety padło. Wróciłam do domu i po prostu się poryczałam. O tym, że w ramach rozrywki ktoś podpalił tablicę ogłoszeń i wyraził swoją opinię o mojej skromnej osobie obelżywymi słowy wydrapanymi na ścianie korytarza to już nie wspomnę. Dla porównania widok jednej z roślinek przed i po
zostawiłam badylki, bo może korzenie przetrwały i roślina się odrodzi na następną wiosnę. Pierwsze zdjęcie jeszcze z wiosny, w momencie polewania była wielka i akurat zaczynała kwitnąć :-((.
Jak już się wyryczałam, wyzłościłam po raz kolejny kupiłam sadzonki. Tym razem najtańsze begonie, których nawet ślimaki nie jedzą :-). Szkoda mi tego co zostało zniszczone, ale rano poszłam podlewać i sama radość :-)) - dzisiaj zakwitła pierwsza lilia.
Nawiasem mówiąc jest wielką niespodzianką - kupiłam cebule, z których miały wyrosnąć półmetrowej wysokości ciemnoczerwone kwiaty,te jakby inaczej wyglądają hihi. Ale nawet sobie nie wyobrażacie jak się ucieszyłam. Pozostaje mi mieć nadzieję , że nikt jej nie załatwi.
Zdjęcia robiłam rano, bo jak tylko ludzkość zwlecze się z łóżek natychmiast przystępuje do "ozdabiania" podwórka praniem. Uporządkowałam też ostatni kawałek przy murze i posiałam coś co się nazywało "kwietna łąka". Wzeszło strasznie dużo roślinek, ale tylko trochę przetrwało, miedzy innymi nasturcja
Surfinię ślimaki obżarły do gołego badylka(wisiała na murze)i byłam pewna, że nadaje się już tylko do wyrzucenia, ale jak widać się nie poddała :-)
I kilka zdjęć bardziej całościowych
Kłącza(albo karpy) tej rośliny przyniosła sąsiadka od kolegi z działki i może pomimo "twórczej" działalności ślimaków zakwitnie. W każdym razie trzymam kciuki.
I taka bardziej pozytywna wiadomość. Starsza pani z parteru ogrodziła sobie mały kawałek przy murze i też próbuje coś uprawiać. I gdyby takich było więcej to kto wie, może mielibyśmy takie podwórko przy kamienicy jak Hiszpanie. Zazdroszczę im tych podwórek-ogrodów z całego serca. I chyba jednak jestem niereformowalna bo już sobie upatrzyłam kolejne roślinki u znajomej, jak tylko będzie je rozsadzać. I może ktoś mi powie, czy warto zostawić taką spaloną paproć?- jak ją sadziłam była naprawdę ładna i wyglądało, że się przyjęła, czy ma jakieś szanse na odrodzenie?
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku
Marysiu podziwiam cię za twój upór, ale mam nadzieję że warto zmieniać myślenie swoich sąsiadów na lepsze, jak piszesz już nie jesteś osamotniona, trzymam kciuki za ogródek. A jeżeli się chcesz pozbyć filiżanki chętnie przygarnę. Miałaś dużo problemów i nie śmiałam ci zawracać głowy ale może spotkałybyśmy się kiedyś na kawce? masz czas?propozycje?
OdpowiedzUsuńA ja się dziwię moim sąsiadkom z parteru, że mają taki syf pod oknami. U mnie na balkonie wyrósł busz, choć tyle mogę zrobić. Mam nadzieję, że kolejny raz Twoja praca nie pójdzie na marne, bo fajnie wygląda, choć obsadziłabym cały mur. Może kosze wiszące, latarenki, pnącza, oj można, tylko trzeba chcieć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeju, jak ślicznie! Nie dziwię się Twojemu uporowi Marysiu, bo dla takich widoków warto, mimo wszystkich trudności ponawiać pracę:) Współczuję Ci bardzo obecności wandali i tych z gatunku mięczaków i niestety tych z gatunku Homo.. Ech.. Co trzeba mieć w głowie, żeby zniszczyć czyjąś pracę i takie cudne kwiaty.. Lila prześliczna! Trzymam kciuki za dalsze postępy i serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAsiu odezwę się :-)).
OdpowiedzUsuńAnka, pewnie że można cały mur obsadzić , tylko dużo go, a ja nie bardzo mogę finansowo.
. Dlatego wypraszam rośliny od znajomych i co roku jest tego więcej,byłoby jeszcze lepiej gdyby nie niszczyli, a co do latarenek i innych takich to niestety nie na tym podwórku :-((. Przez większość czasu na sznurach od muru do kamienicy wisi pranie. Tak sobie myślę, że "suszącym" roślinność tylko przeszkadza.
Dzięki Anex, powtarzam się jak zdarta płyta, że już więcej nie, ale wykazuję się całkowitym brakiem konsekwencji :-)).
Ty to faktycznie niereformowalna jesteś :))) Powinnaś zacząć od wytępienia szkodników. Najlepiej zagazować niektórych lokatorów...
OdpowiedzUsuńPNW
Czy ta paproć jest taka ogrodowa? Jeśli tak, to powinna odrosnąć, bo one niezniszczalne raczej.
OdpowiedzUsuńZ domowymi to trudno powiedzieć, gdyż bywają osobniki chimeryczne...
Lilia wygląda przecudnie! Wyrosła wysoka dlatego, że ma mniej światła niż by chciała i głowę do słońca wyciąga! Moje rosną na ponad metr, bo siedzą w zacienionym kącie...
Śliczny masz ogród! Pomimo tych trudności... Ale pocieszę Cię, że sąsiadów, takich nawet za płotem - też ma się różnych i rośliny różnie na nich reagują! ;-)
Aniu, paproć ogrodowa, znajoma wykopała ze swojego ogrodu, więc jest nadzieja :-). Lilia pewnie taka miała być, tylko cebule się pomieszały. Jak rozkwitła w całości to był naprawdę widok i przepięknie pachniała. Zapach dochodził nawet na stryszek.
Usuńmi po upale spaliły się prawie wszystkie w tym roku...kilka dni chłodniejszych...paprotki znów mają listki zielone...one są naprawdę niezniszczalne:))
UsuńŚliczny ogródeczek :) te kłącza to paciorecznik kwitnie na pomarańczowo lub czerwono często spotykany na klombach miejskich. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Miro. Widziałam ten kwiat na klombach miejskich, ale nie wiem czy ślimaki nie zadziałały za bardzo i kwiaty wyrosną.
UsuńTwoje posty podnoszą mnie na duchu , czytam kolejny raz "od pieca" , zmiany zachodzą w/g Ciebie wolno , ale zachodzą i bardzo mi się podobają . Fantastyczne okienko , sama chętnie przysiadłabym na podłodze i gapiła się przez nie na świat lub czytała książkę / zazdroszczę Twoim kotom , mają dużo wolnego czasu i jeszcze więcej spokoju - a tego właśnie mi brakuje/ .
OdpowiedzUsuńZawsze chętnie podglądałam wystrój i urządzenie mieszkanka na strychu , przytulne , miłe , wyjątkowe , a teraz będzie także ciepłe ,chociaż dla mnie zawsze było ciepłe ze względu na atmosferę jaką w nim stworzyłaś.
Uwielbiam kuchenne graty , każdy inny ale z historią jak np. młynek po Babci . Ja po Babci mam makutrę i kamionkowy garnek , nadal służą w kuchni chociaż mają prawie 100 lat .Tymczasem Marysiu ,życzę Ci zdrowia i szczęścia , wytrwałości i przychylności losu-pozdrawiam Yrsa
Irenko, cieszę się, że napisałaś :-)i dziękuję. Martwiłam się.
OdpowiedzUsuńDawno mnie TU nie było. Przeczytałam wszystko od pieca i pooglądałam. Każda nawet najdrobniejsza zmiana w domu cieszy. Podwórko śliczne, tylko żeby było więcej takich osób jak Ty, które bezinteresownie robią coś dla innych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.regian z zachodniopomorskiego