I znalazłam niedobitki muliny, z których zrobiłam kilkanaście kwadratów. Będzie z tego letni szal, przynajmniej teraz taki jest plan. Końce kolorowe reszta biała. Na razie więcej nie zrobię bo znowu hihi skończyły mi się nici. Tym razem się nie przejęłam, powinno mnie to zmobilizować do wciągania nitek. Próbuję innego sposobu łączenia kwadratów i mam nadzieję, że ćwiczenie czyni mistrza ;-).
Serdeczne pozdrowienia z Wrocławia.
Prześliczna :) wiele pracy musiała kosztować
OdpowiedzUsuńDziękuję :-). Robótka zajęła mi w sumie mniej więcej 5 tygodni. Nie wiem czy to dużo czy tak sobie, ale zdecydowanie niczego do tej pory nie robiłam tak długo. I już wiem, że kolejne kwadraty muszę lepiej zorganizować. Pozdrawiam.
UsuńFajny pomysł z ułożeniem kwadratów w cieniowane pasy. Łączenia szydełkiem nie lubię i zazwyczaj zszywam kwadraty jak najmniej widocznym ściegiem.
OdpowiedzUsuńUłożenie kwadratów wyszło z ilości kolorów jakie miałam. Układałam najpierw na chybił trafił ale mi się nie podobało. Co do łączenia to muszę potrenować różne warianty. Teraz ćwiczę łączenie ostatnim okrążeniem, ale średnio mi idzie póki co ;-). Pozdrawiam.
UsuńFajny efekt końcowy. A ja się zbieram w sobie, żeby się zabrać za coś podobnego.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
regian
Dziękuję Regian, też mi się podoba. Bez porównania z wielkim kwadratem ;-). Ale wielki kwadrat jest lepszy jako robótkowa terapia. I wiem już teraz, że nitki trzeba wciągać od razu bo potem przyprawiają o zgrzytanie zębów. Wydaje mi się też, że łączenie ostatnim okrążeniem jest lepsze niż półsłupkami. Pozdrawiam i zachęcam, kwadraty wciągają ;-).
UsuńWspaniałe prace :-) Koc cudowny! Doskonale połączyłaś kolory.
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł masz na letni szal - bardzo mi się podoba :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Kasiu :-). Jak na pierwsze kwadraty faktycznie cudowny ;-). W porównaniu z zaawansowanymi szydełkujacymi dużo mu brakuje, ale ja się zachwyca bo nie sądziłam, że kiedykolwiek zrobię coś takiego. Co do szala to na razie tylko pomysł i ćwiczenia w łączeniu, ale może coś z tego wyjdzie. Pozdrawiam.
UsuńJeśli tak wygląda Twój Granny-debiut to nie mogę się doczekać kolejnych wytworów. Śliczne!!!! Kocham te babcine kwadraciki, zwłaszcza na etapie robienia pojedynczych elementów. Gdy dochodzi do zszywania warczę a przy chowaniu nitek zaczynam kąsać i zarzekam się, że nigdy więcej, a potem cóż ... potem znowu wyciągam włóczki i plotę kolejne kwadraciki. To uzależnia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Dziękuję Miro :-). Muszę przyznać, że jestem zadowolona z debiutu. I to prawda, że kwadraty uzależniają ;-). Pozdrawiam.
UsuńO!O!O!
OdpowiedzUsuńzachwyca mnie efekt ogólnie , a pomysł na skośnie ułożony wzór bardzo mi przypadł do serca,pewnie kiedyś skopiuję przy szyciu kolejnego patchworka.
Zauważyłam ,że każde "tworzenie" ma mniej lubiane etapy , zazwyczaj jest to wykańczanie :)
Życzę samo zakańczających się nitek :)
pozdrawiam Irena
Dziękuję Irenko :-). Wykańczanie z jednej strony to satysfakcja, ale z drugiej niestety frustracja hi hi. Na razie "wynitkowałam" 5 rzędów z 12, czyli jeszcze sporo zostało, ale wyjścia nie ma. Pozdrawiam jeszcze z Wrocławia.
OdpowiedzUsuńPledzik wyszedł wyśmienity!!!! Jak biała śmietanka z owocami i bakaliami.... MNIAM!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu :-).
Usuń